Zatem
przyszedł czas na podsumowanie. I nie będę podsumowywał tego, co się działo na
blogu, to możecie poczytać :)
Chce się
podzielić tym, co ten mijający rok dla mnie odkrył…w muzyce, filmie, książkach…więc
trochę, o czym innym niż zwykle :)
No to jedziemy…
Melodyjki 2014
Nie piszę
o nowych płytach, płytach roku i innych top pierdołach. Napiszę o kapelach,
które ja odkryłem w 2014 roku i które zrobiły na mnie szczególne wrażenie.
Start!
Bloody Hammers
Kapela z
Północnej Karoliny, USA. Założona w 2012 roku. Na koncie mają trzy płyty, ja
odkryłem ich przy okazji premiery ostatniej – „Under Satan’s Sun”. Krążą raczej
w klimatach hard rocka niż metalu, tekstowo to mieszanka okultyzmu i narracji
rodem z horrorów, ale tych klasycznych, bez brokatowych wampirów. Jak dla mnie?
Jedna z fajniejszych kapel ostatnich miesięcy.
Witchcraft
Kapela
nie nowa, bo istnieje od 2000 roku. Chłopaki pochodzą ze Szwecji i mieli być
projektem, mającym na celu nagranie jednego kawałka, hołdu zespołowi Pentagram.
Ale tak im zostało. Kiedyś coś tam słyszałem, ale tak naprawdę dopiero zeszłoroczna
płyta – „Legend” mnie wciągnęła. Dopiero zaczynam ich odkrywać…ale ten album…perełka!
Rishloo
No i co
z tego, że nie wydali w zeszłym roku żadnej płyty. Nie pamiętam, żebym o nich
pisał, więc się nie czepiajcie.
Kolejna kapela
z USA, tym razem Seattle. Co grają? Trudno to opisać, ale mnie mieli po
pierwszym przesłuchaniu. Wokal mnie po prostu zachwyca, to jak bawią się
rytmami i konwencjami jest po prostu zajebiste…zresztą, co będę gadał…posłuchajcie…
Greydon Square
Mistrz!
Nie jestem wielkim fanem hip-hopu, ale jego teksty po prostu miażdżą.
Wspominałem o nim kilka razy, ale naprawdę dopiero w tym roku przesłuchałem
jego całą dyskografię, pooglądałem jego kanał YT gdzie wypowiada się na
temat wielu spraw bliskim moim, ateistycznym poglądom. Po prostu pozycja
obowiązkowa…ale dla tych, którzy znają angielski. Teksty tutaj to podstawa…
Animals As Leaders
Nie przepadam
za muzyką ściśle instrumentalną, czegoś mi zawsze w niej brakuje i pewnie jest
to wokal :)
Ale w przypadku tego projektu – nie czuję tego braku. To projekt wirtuoza
siedmio- i ośmio-strunowych gitar Tosina Abasi’ego.
Potrzebowałem trochę czasu żeby się wczuć w tę muzykę…ale teraz! Z miła chęcią
w nią wnikam…bo jest, w co!
Dobra,
jedziemy gdzie indziej, teraz…
Literki 2014
Dla
wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć skąd wziął się Islam, jak powstawał Koran…po
prostu lektura obowiązkowa!
Fascynująca
i bardzo pouczająca książka o tym, co i dzięki czemu już wiemy o umyłeś ludzki
i świadomości w ogóle. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co nasz w tym zakresie
czeka w przyszłości – Michio Kaku, jako naukowiec i fan Sci-Fi bardzo przystępnie
i ciekawie opowiada, o perspektywach badań nad mózgiem i świadomością. Polecam!
Dane mi
to było przeczytać w oryginale, bo jak się zorientowałem, to się okazało, że
polskie wydanie już wyszło J
Świetna książka w łatwo przyswajalny sposób traktująca o tym skąd się to
wszystko wzięło…jej doskonałym uzupełnieniem jest książka…
Troszkę
bardziej naukowa, ale też przystępna dla laika. Podstawowa sprawa to to jak
Krauss definiuje „nic”…potem jest z górki, ale religianci i tak nie skumają J
Plus kilkanaście
innych tytułów…trochę fantastyki, trochę historii…ogólnie pewnie z 30 pozycji.
Taką mam średnią normę roczną. Bywało lepiej, ale wiecie – czas, czas, czas :)
I na
koniec…
Obrazki 2014
„Człowiek z Ziemi” (2007) – ja wiem, że to wstyd, że
obejrzałem ten film tak późno…a jest naprawdę świetny. Nic więcej nie napiszę, przebrnijcie
przez pierwsze 10 minut i na pewno będziecie do niego wracać.
„Predestynacja” (2014) – dużo o tym filmie nie wiedziałem
zanim po niego sięgnąłem. Po prostu wpadł mi w ręce, jako science-fiction, a że
jestem pożeraczem tego tematu – zaryzykowałem. I nie żałuję. Niezły zakrętas
dla lubiących rozkminiać paradoksy.
„Strażnicy Galaktyki” (2014) – nic więcej pisał nie będę, tylko
sobie obejrzę pewnie dziś jeszcze raz.
„Stulatek, który wyskoczył przez
okno i zniknął” (2013)
– ubawiłem się setnie przy tym filmie. Po prostu musicie zobaczyć.
„Kongres” (2013) – filmowa adaptacja prozy Lema.
Perełka, ale nie dla wszystkich.
Z resztą
jak chcecie wiedzieć, co oglądam i jak oceniam, wbijajcie na mój filmweb, staram się w miarę
regularnie wystawiać oceny filmom, które oglądam.
Nie mogę nie wspomnieć, oczywiście o YouTube, który jest moim głównym dostarczycielem
materiałów do oglądania…ale o tym, które kanały warto oglądać, które polecam, zrobię
osobny wpis…bo jest tego sporo.
To by
było na tyle!
Widzimy się „za rok” w pierwszym wpisie w 2015 roku…
Do SIEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz