No to jedziemy!
Flirt
Z mojego punktu widzenia flirt to specyficzna gra, zabawa. Opiera się na pewnych niepisanych zasadach i jeśli ma pozostać flirtem, to nie może być zwycięzcy ani przegranego. Nie ważne kto inicjuje te grę, jeśli nastawiasz się na uzyskanie jakiegoś efektu to od razu wykraczasz poza ramy. Oczywiscie nie mozemy gadać o czystym flircie, bo zawsze jest jakiś cel. Może się on pojawić w trakcie zabawy lub od razu zostaje postawiony. Nie zawsze wprost. Natomiast jeśli zawiązujesz flirt w celu uzyskania jakiegoś efektu, pozytywnego lub negatywnego, to pokuszę się o stwierdzenie, ze to nie jest flirt. Jeśli chcesz poderwać faceta albo dziewczynę, to jest to podryw. Jeśli chcesz poigrać z kimś a później zostawić go z kwitkiem, to jestes raczej złośliwą gnidą nie mającą za grosz empatii, niż kimś kto zasługuje więcej niż splunięcie w twarz.
Takie zachowania niestety są powszechne. Podejrzewam, że zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet. Jako, że ja raczej nie flirtuję z facetami, to skupię się na przypadkach żeńskiego przegięcia flirtowej pały.
Flirciary
Zaczynam zatem grę z jakąś dziewczyną. Zawsze gdzieś z tyłu głowy budzi się upiorek, którego drugie imię brzmi "Może coś z tego będzie". Nie jest to jednak cel, ani plan. Jedynie coś, co zawsze faceci mają w głowach jak poznają nową kobietę, albo zbliżają się nieco do już znanej niewiasty.
Rozpoczyna się tradycyjna gra. Wymiana komplementów, spojrzeń, uśmiechów. Jakieś przypadkowe muśnięcie, szepty i cały ten jazz.
Pierwsza i najważniejsza rzecz. Nigdy nie powinno się zapominać o tym, że to gra bez zwycięzcy. Czyli cały czas zachowaniem, albo bezpośrednio mówimy o tym, że to tylko flirt, niewinna zabawa bez celu emocjonalnego czy seksualnego. Jeśli tego nie robimy, to bardzo łatwo jest się w tym zgubić. Ten problem leży po obu stronach flirtowej planszy.
Mogę wymieniać z każdą dziewczyną komplementy, uśmiechy i życzliwości. Sytuacja może się wyrwać spod kontroli w dwóch przypadkach.
Kobieta, jako bardziej emocjonalna niż facet istota, zaczyna odbierać flirt jak podryw. Wtedy to facet powinien delikatnie sprowadzać temat do pierwotnego poziomu. Czasem wystarczy po prostu na chwilę zaprzestać gry i pozwolić, żeby emocje opadły. Nie zawsze to działa. Więc należy wprost powiedzieć, że to tylko flirt. Nawet jeśli grozi to zerwaniem na chwilę kontaktu, albo nawet fochem. Kobiety troszkę dłużej przełączają się z emocjonalnego do racjonalnego stanu umysłu i należy o tym pamiętać. Oczywiście to nie jest tylko i wyłącznie wina kobiety, że się tak poczuje (podrywana). Facet też powinien pilnować zasad. Natomiast z mojego doświadczenia wynika, że takie sytuacje są dosyć rzadkie...przynajmniej ja się z nimi spotykam sporadycznie.
Drugą sytuacją jest gdy to facet zacznie czuć, że jest podrywany. I tutaj muszę od razu wyjaśnić. Żebym poczuł się podrywany, trzeba dużo więcej niż zwykłe mrugnięcie okiem czy kilkuminutowa, życzliwa rozmowa z wymianą komplementów. Niestety często kobiety nie rozumieją, że to co robią przekracza granicę.
Jeśli kobieta intuicyjnie nie wyczuwa zainteresowania swoją osobą przez faceta, z którym flirtuje, następuje w niej jakaś dziwna zmiana. Zaczyna intencjonalnie i ambicjonalnie przesuwać granicę flirtu, żeby faceta sobą zainteresować albo nawet podniecić. Ale nie po to, żeby wciągnąć go w inną, emocjonalną lub seksualną grę. Jedynie po to, żeby pokazać, że potrafi.
I ten przypadek powoduje, że faceci niechętnie flirtują. Dlaczego?
Efekty
W powszechnym odczuciu faceci są bardziej odporni na emocje i można nimi troszkę dłużej i mocniej grać. I jest to prawda. Ale tylko do pewnego momentu. Gdy wejdziesz facetowi w sferę emocjonalną lub seksualną, to on się kotwiczy. Zahacza na kobiecie rogi wspominanego wcześniej upiorka i uwierzcie mi, nie jest łatwo go oderwać.
Facet się fiksuje na danej kobiecie i dokonuje pełnego przewartościowania wszystkiego, co do tej pory między nimi nastąpiło. Dla kobiety to nadal flirt, dla niego już nie. On chce czegoś więcej i to jak najszybciej. Wtedy najczęściej kobieta mówi stop, oznajmia, że to był tylko flirt i według niej wszystko jest OK.
Otóż nie jest, bo bardzo prawdopodobne, że facet wciągnięty w taką pułapkę nie zaakceptuje decyzji kobiety i będzie kontynuował swoje działania, co zawsze prowadzi do konfliktu. Z drugiej strony może przyjąć do wiadomości, że to była gra. Tylko, że czuje się wtedy przegranym. I to w grze, na której początku nie było mowy o zwycięzcach, później kobieta daje mu wyraźny znak, że to on wygra wszystko, a później jednak mu oznajmia, że dał ciała i nic z tego.
Teraz mam pytanie do Pań. Czy chciałybyście zostać kiedykolwiek tak potraktowane? Myślę, że nie różnimy się aż tak bardzo i nie.
Nie chcę tutaj moralizować ani nikogo uczyć. Chcę tylko zwrócić uwagę na to, co Panie niekiedy robią niezbyt świadomie, a co dla nas przerodzić sie może w koszmar. Bo o ile odtrącona kobieta może dać się we znaki, to odrzucony facet też. Może nie tak bezpośrednio, ale uwierzcie mi, on się odegra. Najpewniej wtedy gdy już zapomnicie co się stało.
Uwielbiam flirtować z kobietami. Naprawdę. Tylko zawsze się boję. Zawsze mam to wrażenie, że jeśli sam nie przekroczę granicy i nie pokażę kobiecie w subtelny sposób, że to co robi na mnie wpływa, to ona przejmie inicjatywę i mnie złamie. I zostawi przegranego.
Dlatego albo parszywie kłamię podczas flirtu pokazując zainteresowanie wykraczające poza prawdę. Albo unikam flirtów. Bo takie zainteresowanie może przegiąć pałkę w druga stronę i wtedy ja będę miał kłopot...
A może to własnie na tym polega flirt?
Na umiejętnym balansowaniu między grą a zaangażowaniem.
Na dotykaniu granicy bez jej przekraczania.
A wy co o tym sądzicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz