Miarka się przebrała. Czy naprawdę redaktorzyny z Frondy
maja mózgi? A jeśli je mają, to czy ktokolwiek nauczył ich używać tych organów?
Bo odnoszę wrażenie, że nie.
Jak można, będąc, chociaż w części świadomą istotą ludzką,
napisać: „Jest na depresję jedyna recepta: Wpuść Maryję do swojego życia.”.
Kurwa!
Dobra, ochłoń…od początku.
Depresja jest chorobą. Ciężką i często śmiertelnie groźną
choroba o podłożu psychicznym. Nie potrzeba wiele wysiłku, żeby znaleźć na to
dowody. Są setki badań naukowych, które potwierdzają ten fakt i dysponujemy
skutecznymi metodami leczenia zaburzeń depresyjnych. Nie wszystkie są w 100%
skuteczne – to też jest fakt. Ale modlitwa…litości.
Przejdźmy przez ten bełkotliwy artykuł „Bóg
zwycięży Twoją depresję” :
„Wzrastają alarmujące
statystyki ilości samobójstw, osób leczonych psychiatrycznie, chodzących do
psychologa z powodu depresji. Czemu mało kto zauważa, że dzieje się to
równolegle wraz z laicyzacją, odchodzeniem od Boga i Jego przykazań?”
Których przykazań? Pamiętaj byś dzień święty święcił? Bo chyba
nikt nie uważa, że depresja występuje wyłącznie po złamanie dwóch sensownych
przykazań – nie zabijaj i nie kradnij. Dalej jest lepiej…
„Staruszek Freud by
się zdziwił i zastanowił nad swoimi teoriami, gdyby zobaczył w praktyce, że
przełamanie moralnych barier jakie stawiał przed człowiekiem jemu współczesny
świat nie będzie w praktyce prowadziło do zdrowia, lecz wręcz przeciwnie,
odejście od Bożych przykazań będzie powodowało choroby psychiczne”
Nie, nie, nie. Jeśli uda Wam się spojrzeć na religie w miarę
obiektywnie, to nie ma większego winnego w tej kwestii. Ciągłe wpędzanie ludzi
w poczucie winy, obniżanie wartości jednostki, granie strachem. Jeśli to nie ma
wpływu na psychikę to nic nie ma. Religia wpaja winę, wiarę w przypisany i
niezmazywalny grzech i miałkość życia od najmłodszych lat. Religia karze pokładać
nadzieję w Bogu zamiast pracy nad sobą samym dla siebie samego. Nie twierdze, że
wiara w nadnaturalne byty nie może być pomocna w walce z przeciwnościami losu. Wiara
może być nośnikiem nadziei i może być niektórym niezbędna. Ale jest to prawdą
szczególnie w przypadku jednostek słabych psychicznie. I dla nich zachwianie się
wiary jest szczególnie niebezpieczne.
„Wszechobecna
psychologizacja nie omija także wielu środowisk w Kościele. Joseph Ratzinger w
swoim „Raporcie o stanie wiary” sporządzonym na prośbę Ojca Świętego Jana Pawła
II ukazywał na przykładzie kanadyjskich zakonnic, jak zgubne jest zastępowanie
teologii psychologizowaniem. Tam gdzie w bibliotekach pisma świętych
założycieli zastąpiono Jungiem, tam nie trzeba było długo czekać na
opustoszenie zakonu. Czy z tej psychologizacji wyszło szczęście? Nie jedynie
zamęt i bezcelowość.”
Pani pismak chyba nie rozumie pojęcia psychologizacji. Psychologizacja
to metoda wyjaśniania faktów lub zjawisk z psychologicznego punktu widzenia. W
jaki sposób metoda opisywania rzeczywistości ma siać zamęt i bezcelowość – nie wiem.
W odniesieniu do kościoła – całkowicie rozumiem. Bo patrząc z psychologicznego
punktu widzenia, cały fundament wiary może się posypać.
Zacytuje ostatni fragment, zanim trafi mnie szlag.
„Jeżeli zaś cały
jestem Boży, to nie ma już we mnie miejsca na depresję!
Ta depresja zniknie,
nie będzie po niej śladu, jeżeli wypełnimy się Bogiem. Jeżeli teraz może
uważam, że moje życie nie ma sensu, to znaczy że ja nie widzę tego sensu, bo
źle sobie ten sens wyznaczam. Nie zauważam sensu prawdziwego, a stawiam przed
sobą sensy fałszywe. Jeżeli żyję wpatrzony w siebie i sens widzę w sobie, to
wydaje mi się że życie nie ma sensu. Jeżeli zaś poświęcę się Bogu i będę
spoglądać ku niemu, widzieć sens w Bogu, moje depresja zniknie i będę żył
przepełniony radością !”
Czyli trzeba się modlić o oddać Bogu. Wtedy depresja
zniknie.
Dobra.
Czy ktoś nie zwrócił uwagi jak niebezpieczny jest to
artykuł? Jeśli chociaż jedna osoba chora na depresję, z powodu tego artykułu
odstawi leki i konsultacje psychologiczne – autorka zasługuje na ciężkie prace
w kamieniołomie.
Czy naprawdę Fronda tak nisko upadła, żeby w swojej propagandzie narażać na utratę zdrowia lub życia niewinnych ludzi? Dla mnie to całkowicie niemoralne postępowanie. Ci ludzie są niebezpieczni.
Osoby podobne do mnie, które po przeczytaniu czegokolwiek, zawsze sięgają do źródeł i korzystają świadomie z Google i Wikipedii, nie dadzą
się złapać. Ale ilu nas jest? Ile osób po dwóch tygodniach, pozornie
nieskutecznego przyjmowania leków antydepresyjnych, stwierdzi, że spróbuje tej
metody? Niech to będzie jedna osoba!
Pani Maria Patynowska, za ten artykuł
powinna przynajmniej dostać kopa. W najlepszym wypadku – powinna to wszystko
publicznie odszczekać i przeprosić.
Ale nie liczę na to. Tacy ludzie dużo mówią o pokorze,
współczuciu i zrozumieniu – ale nie posiadają go w swoich zrytych katolicką
indoktrynacją łepetynach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz