To, co wydarzyło się
w Paryżu, w moim odczuciu powinno być budzikiem dla wszystkich broniących
islamu liberałów. Mówię oczywiście o tragedii w redakcji tygodnika Charlie Hebdo.
Dla tych, którzy
jeszcze nie słyszeli, chociaż nie wierzę, że są takie osoby, to wczoraj w
paryskiej redakcji satyrycznego czasopisma Charlie Hebdo doszło do ataku
terrorystycznego. Bez zażenowania używam tego słowa, bo to jest fakt. Powodem
ataku były satyryczne obrazki przedstawiające Mahometa. Pismo znane było z prześmiewania
większości religii.
W wyniku ataku
zginęło 12 osób. Policja obecnie poszukuje dwóch z trzech zamachowców. Trzeci,
najmłodszy już oddal się w ręce policji. Sprawcami byli urodzeni w Paryżu Said
Kouachi (ur. 1980), Cherif Kouachi (ur. 1982) i zatrzymany już Hamyd Mourad
(ur. 1996).
Źródło - Reuters
W związku z tym
zdarzeniem mam kilka refleksji.
Pierwsza i
najważniejsza wynika bezpośrednio z moich poglądów na islam w ogóle, które
wielokrotnie już wyrażałem na swoim blogu. Islam jest bazą bardzo złych pomysłów,
wrogiej dla wolności ideologii i agresywnej, do poziomu zbrodniczości religii. Można
się spierać, że zapędy cenzorskie względem obiektów kultu są wszechobecne w
wielu religiach, ale jedynie islam stoi za mordowaniem niewinnych ludzi za
satyrę czy zwykłą krytykę. To jest chore i nie powinno być tolerowane. I tutaj
nie ma stanowiska pośredniego. Albo potępiasz takie zachowania, albo na nie
przyzwalasz. Tutaj nie ma stanowiska na „szaro”. I wszelkie opowieści dziwnej
treści, że sprawcami są francuzi, że to nie są zbrodnie religijne tylko
ideologiczne – to zwykłe kłamstwa. Sprawcy krzyczeli „Allahu Akbar” i
powoływali się na jemeńską Al-Kaidę.
I dziś, jeśli ktoś,
po tym zdarzeniu, zechce mi powiedzieć, że należy zrezygnować z wolności słowa,
ekspresji, krytyki złych pomysłów i ich wyśmiewania, to w twarz mu powiem, że jest
sprzymierzeńcem fanatyków religijnych mordujących ludzi za humorystyczne obrazki.
To się odnosi także do naszych rodzimych cenzorów religijnych. Jeśli według Was
uzasadnione jest penalizowanie i karanie ludzi za to, że wyrażają swoje poglądy
odnośnie jakiejkolwiek religii, ideologii czy wierzenia, niezależnie od tego
jak bardzo są one krytyczne – to stoicie po stronie morderców z Charlie Hebdo.
I nie przesadzam…
To jest druga refleksja.
Nie ma czegoś takiego jak warunkowa wolność słowa! I możecie minie posądzić o politykowanie
w obliczu tragedii, ale ja osobiście uważam, że polski artykuł 196 kodeksu
karnego powinien jak najszybciej zniknąć. Bo nie służy on nikomu i jest
ograniczeniem wolności słowa. Nie możemy w tym kraju swobodnie debatować,
publicznie prowadzić dyskusji na temat religii, bo każda krytyka może zostać
uznana za mglistą i wieloznaczną „obrazę uczuć religijnych”. I to zabija
dyskusję. A jedyne, co możemy i powinniśmy zrobić w obliczu zagrożenia, jakim
są religijni fanatycy (niezależnie czy islamscy czy chrześcijańscy), to
publicznie odbierać im władzę na umysłami ludzi. Żadna bomba nie zabije 1,7
miliarda muzułmanów. I to jest jasne. Jeśli zabronimy krytyki religii, to nie
tylko pokażemy, że to, co się stało w Paryżu przekuło się w zwycięstwo
terrorystów. Pokażemy także, że takie metody jednak działają. I uwierzcie mi…nie
będą oni pierwsi, ani ostatni, którzy sięgną po te narzędzia by osiągnąć swoje
cele.
I poprzez obecność
artykułu 196 dajecie im dodatkową broń. Bo islamiści na pewno z ochotą
skorzystają z tego przepisu by zablokować mówienie prawdy o islamie. A stają
się coraz aktywniejsi w Polsce i poza mówieniem prawdy o tym, czym jest Islam,
bez cukierkowego opakowania polityczną poprawnością, przegramy wojnę o umysły
młodych ludzi, którzy są łatwym łupem dla radykalnych i ekstremalnych idei. Jeśli
nie możemy we własnym kraju śmiać się z kretynizmów jakiejś ideologii, tylko,
dlatego, że jest nadbudowana ideą Boga, to oddajemy pole bez walki. Bo zastanówcie
się – czy logika i fakty przemawiają dziś do młodzieży? Rzadko. A czy ktokolwiek
z młodych ludzi zapisałby się do organizacji, z której wszyscy drą łacha i ją wyśmiewają?
Mało prawdopodobne. Tylko, że nie wolno nam tego robić! Bo oni mają Boga i 196…
Na koniec…Pisma i
serwisy na całym świecie zastanawiają się czy nie zatrzymać publikacji obrazków
z Charlie Hebdo i tym samym pokazują, że terroryści te walkę już wygrali. Tak
jak cały świat nadstawił muzułmanom tyłka po atakach na duńskiego autora
karykatur Mahometa w 2005. I nikt nie widzi schematu? Nikt nie widzi skąd to
przychodzi i jakie są powody, motywy? Wszyscy oddają pole nawet nie próbując
walczyć. To jest chore i nie powinno mieć miejsca. Tak jak nie powinno mieć miejsca
blokowanie jakiejkolwiek, konstruktywnej krytyki czy ekspresji. Nawet, jeśli
wydaje się komuś obraźliwe. Jeśli nadal będziemy opierać swoje analizy i oceny jakiejkolwiek
idei, czy to religii czy prądu politycznego, na źle rozumianej tolerancji, „wrażliwości”
i politycznej poprawności, to skończymy pod butem jednej z tych idei. Głaskanie
węża nie spowoduje, że przestanie być on dla nas zagrożeniem, ani nie
zneutralizuje jego jadu. I to, że kogoś ukąsi, nie jest
wynikiem jego odrębności czy nie zrozumienia. To jest jego natura, ma to w genach.
Tak jak naturą islamu jest wyplenienie „niewiernych” z oblicza ziemi…mają to we
wszystkich dogmatach. Ile jeszcze musi zostać przelanej krwi, żeby liberałowie
to dostrzegli? Oby nie musiała być to ich własna krew. Bo to, że sprzyjają islamowi
nie ochroni ich przed losem kafira. A w Islamie, dla kafira jest jasny wybór – niewolnictwo
lub śmierć…na konwersję czasem muzułmanie nie pozwalają, często nie pozwala na
to sam Koran i Hadisy…więc powodzenia w lizaniu muzułmańskich tyłków…
PS. Brudnopis będzie po południu. Po prostu
musiałem się do tego odnieść, co zrobiłem z wyjątkową pasją J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz