wtorek, 17 marca 2015

Głos Ateisty: Trolle


Trochę się na tym blogu rozprawiałem z trollami, gdy pisałem Trollowisko
Jak ktoś nie kojarzy to zachęcam…

Jednak jak wszyscy wiemy, nie zawsze da się wyciągnąć trolla z jego naturalnego środowiska na swoje podwórko. Czasami sami wchodzą w nasze progi, czasem po prostu są. Jak sobie z nimi radzić? Ja mam trzy metody.

Ignorowanie


Metoda najskuteczniejsza, bezinwazyjna i chyba najtrudniejsza. Nie mówię tutaj o blokowaniu, banowaniu czy zabieraniu trollowi dostępu do treści. Bo to go tylko nakręci. Troll wyczuje, że trafił na czuły punkt i wróci…pod innym pseudonimem, z innego IP…ale wróci. Bo będzie wiedział, że znalazł podatną ofiarę. Musimy zrozumieć, że trolle to wampiry uwagi. Oni szukają okazji by znaleźć się w centrum zainteresowania. I jeśli pod jakąkolwiek postacią to dostarczycie – to rzucacie mu cukierka, karmicie go.

A nie jest łatwo ignorować trolla, bo przeważnie strzela w miękkie podbrzusze. Sztampowo i byle, jak, ale czasem trafia. I wtedy właśnie trzeba zachować zimną krew i go po prostu olać.

Akceptowanie

To też nie jest łatwe, ale jeśli macie dość dystansu do siebie, żeby to przeprowadzić – troll już nigdy nie wróci. Nawet nie będzie próbował kolejnych podejść. Ta metoda polega na przekarmieniu trolla. Po prostu zgadzajcie się otwarcie i konsekwentnie z tym, co pisze. „Tak, masz rację, co do mnie; tak, masz rację jestem głupi; tak, masz rację, to, co napisałem lub powiedziałem jest kretyńskie i bez sensu.” I taki troll wyczuje, ze coś nie gra i po prostu się wycofa…albo złapie przynętę. Cechą charakterystyczna trolla jest to, że on nie ma przemyślanej strategii na to, co robi. On po prostu szuka miejsca, gdzie ktoś się zdenerwuje i zacznie grać w jego karty. Jak zaczynasz się z nim zgadzać, to dajesz mu uwagę, której szukał, ale nie te emocje, których potrzebuje. To trochę tak, jakby przyszedł do Was ktoś i zażądał kotletów mielonych, a wy go pasiecie sojowymi po gwizdek…”tak mam kotlety, tak dostaniesz tyle ile chcesz, tak są mielone…JEDZ! Racja, nie smaczne…JEDZ! To jest mięso mielone? Pewnie nie…JEDZ!”

Taki gość już pewnie do Was nie wróci…

Jestem Sokratesem

Metoda najbardziej żmudna i nudna, ale także przynosząca efekty. Po prostu ciągniemy trolla za język. Łapiemy każde jego słowo i prosimy o doprecyzowanie. „Napisałeś, że uważasz, że jestem głupi? Wyjaśnij mi proszę, jakie są kryteria Twojego osądu? Co to dla Ciebie oznacza „głupi”?” I tak dalej. Ale jedno na raz…i konsekwentnie, pytania do każdej jego wypowiedzi, czasem powrót do pierwszego, jeśli nie wyjaśnił. I drążyć, drążyć. Taki troll, o ile nim rzeczywiście jest (o tym za chwilę) szybko się zniechęci i po prostu zniknie. To nie jest typ uwagi, na jaki czekał. To nie są nerwy. Oni szukają emocji, chcą je z nas wyciągnąć i obnażyć. Takie chłodne podejście ich wystraszy.


Wszystkie powyższe metody wymagają od nas pewnej dyscypliny. I tak jak pisałem wczoraj – nie powinniśmy trollowi odpisywać od razu. Powinniśmy odczekać. Ja przeważnie czekam kilak godzin, chyba, że komentarz wpada wieczorem, to wtedy siadam do niego rano. Nie ma pośpiechu, nikt Wam nie karze w Internecie odpisywać na komenty w pięć minut! Poza tym, taka taktyka szybko demaskuje trolla. To niecierpliwe stworzenia i czasem to pokazują. Przy braku odpowiedzi w jednym miejscu, skaczą po waszych treściach i wrzucają równie absurdalne komentarze. Wtedy wiemy na pewno, że mamy do czynienia z trollem.

Jeszcze jedna cecha automatycznie demaskuje trolla. Wjazd personalny. Jeśli komentujący nie odnosi się do tekstu, filmu, treści, tylko od razu strzela w autora – ewidentny troll…albo bezmózg. Na jedno wychodzi…

Tylko uważajcie. Bo powszechne jest w sieci nadużywanie pojęcia troll do wszystkich, którzy zachowują się dziwnie, irracjonalnie, atakują ludzi personalnie…a nie wszyscy są trollami. Przynajmniej nie intencjonalnymi. Jest cała masa prostych ludzi, którzy nie potrafią rzeczowo i konkretnie dyskutować, a mają parcie na wyrażanie swoich opinii. W takim przypadku doskonale sprawdza się trzecia metoda…bo taka osoba jest równie ciekawa Twoich odpowiedzi, jak i samego siebie. Czasem może wynikną z tego coś bardzo ciekawego i budującego…dla obu stron.

A wy? Jakie macie metody na trolli? Chętnie je poznam i może się czegoś nauczę? Dawajcie śmiało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz