Kolejna grupa ludzi i zdarzeń które wprawiają mnie w morderczy nastrój.
11. Definicyjni guru
Strasznie (tak jak na horrorach) wkurzają mnie ludzie, którzy uważają się za mądrych, bo znają wszystkie formułki i definicje. Siedzi taki i czyta, zapamiętuje i ma ripostę prosto z Wikipedii na każdą kwestię. Zero
pomyślunku, własnych wniosków i refleksji. Rozumiem, że to spuścizna naszego systemu edukacji opartego na schemacie 3Z (Zakuj, Zdaj, Zapomnij...niektórzy dodają czwarte Z - Zapij), ale w pewnym momencie musimy chyba sobie zdać sprawę, że to nie jest poprawny system. No tak, ale do tego potrzeba woli i intelektualnej pracy...a z tym ciężko...
12. Bezwolne barany propagandy
Jestem takim alternatywnym kolesiem i zadaję takie pełne głębi i mądre pytania. Na przykład: Co jest dla Was ważniejsze - wolność czy bezpieczeństwo? Albo: Czy wolelibyście żeby społeczeństwem rządził marksizm kulturowy czy wspólnota chrześcijańskiego ducha?
No i pływają w samozadowoleniu jak bardzo zabili ćwieka wszelkim krytykantom.
Jesteście głupimi debilami jeśli uważacie, że takie pytania są warte dyskusji. Nie stawia się alternatywy między dwoma stronami tego samego medalu. To tak jakbyście zapytali: chcesz żyć w kraju komunistycznym czy faszystowskim, albo - wolisz żeby murzyn wyruchał Cię w dupę czy w usta? Co wybierasz? Ja wybieram jedną odpowiedź: jestes intelektualnym leniem nie wartym mojej uwagi i nie dokonuje wyboru według Twoich kryteriów. W wolności wyboru istnieje zawsze droga, która jest moim zdaniem kluczem do zrozumienia czym jest prawdziwa wolność. Jeśli ktoś Ci mówi, wybierz między A lub B, Twoim prawem jest nie dokonać wyboru, olać to. Najważniejsze jest, żeby mieć prawo do odmowy wyboru. Wymuszony wybór jest brakiem wolności, bo musisz pójść w jednym z kilku kierunków. Przeważnie każdy z nich jest drogą, na której tracisz Ty, a zyskuje ktoś inny (rząd, kościół lub inna instytucja). Wkurwiają mnie ludzie uważający się za wyznawców wolności, którzy tego nie kumają...
Dziś na tym poprzestanę.
Wieczorkiem się zrelaksuję przy zajebistym soku w knajpie.
Jutro na koncercik Behemotha sobie pójdę, wchłaniać cudowne dźwięki.
No i zauważyłem, że tak naprawdę coraz mniej rzeczy mnie wkurwia...tylko czy to jest oznaka tego, że dojrzewam czy tego, że udziela mi się apatia...okaże się za tydzień w kolejnej odsłonie.
Oby było o czym pisać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz