Nie ma to jak zjeść na śniadanie flaki (tak wiem, śniadanie
mistrzów J ),
a później przeczytać nagłówek na frondzie, który bije wszystko – „To nie
katolicy w Polsce chcą państwa wyznaniowego, lecz lewica dąży do stworzenia
państwa opartego na laickim fundamentalizmie”.
Nawet nie będę wnikał w dalszą treść artykułu, bo jest
nacechowany idiotyzmami…a nie, jednak będę…właśnie, dlatego.
Ale zacznijmy od podtytułu tego „artykułu - ''Gość
Niedzielny'': Polska lewica czerpie z nazizmu i komunizmu. By wyeliminować
katolików z życia publicznego
„To nie katolicy chcą w
Polsce państwa wyznaniowego” – to, kto? Ateiści? Lewica? Naukowcy? Od
tygodni słyszymy od hierarchii kościelnej sapania o tym, jak to kościół nie może
być oddzielony od państwa, że prawo ich Boga jest ważniejsze od prawa
stanowionego. Tego nie mówią laicy, sekularyści, tylko osoby reprezentujący katolików
w hierarchii kościoła. Pasterze i przodownicy stada.
„lewica dąży do
stworzenia państwa opartego na laickim fundamentalizmie” – wrzucanie fundamentalizmu
w jeden związek frazeologiczny z laickością jest czystym debilizmem i
manipulacją. Laickość w swojej definicji zawiera coś takiego jak „swoboda”. Laicki
światopogląd nie odbiera ani nie zmusza nikogo do niczego. To koncepcja
rozdziału państwa od kościoła i braku wpływów religijnych na sprawy państwowe przy
zachowaniu niezależności religijnej i swobody praktyk religijnych.
Fundamentalizm jest określeniem pejoratywnym i oznacza rygorystyczne trzymanie
się norm narzuconych przez religię, doktryna polityczną lub ideologię. I pewnie
wszyscy propagujący ideę świeckiego państwa chcieliby fundamentalnego państwa
laickiego, w sensie, że laickość byłaby nienaruszalna. Tylko, ze wiemy, że to w
stu procentach niemożliwe. Zawsze znajda się politycy kierujący się wewnętrznie
przykazaniami swoich religii, a kościół, jako ważny i liczebny element społeczeństwa
zawsze mógłby zabrać głos w sprawach obywateli, czyli de facto państwa. W fundamentalizmie coś takiego jest nie do pomyślenia.
Dlatego bardziej trafne byłoby określenie stanowczy laicyzm.
No i całe zdanie jest fałszywą dychotomią. To nie są jedyne opcje,
jakie są reprezentowane w debacie publicznej. Autor tego tekstu chce, żebyśmy
tak o tym myśleli. Ale jest to dalekie od prawdy.
Od razu zaznaczę, że nie bronię w tym tekście lewicy. Wymagam
jedynie szacunku dla czytelnika. Wiem, że to tupanie przy wioskowym głupku, żeby
przestał się wygłupiać, ale mogę chyba trochę się powściekać? J
Dalej autor pisze o tym, że „Lewica w Polsce prowadzi kampanię, której celem jest wzbudzenie w
społeczeństwie strachu przed państwem wyznaniowym.” Zadziwia mnie w tym
kontekście płytkość myślenia autora. Otóż, jeśli jakieś ugrupowanie krytykuje i
ostrzega przed jakimkolwiek autorytarnym czy totalitarnym ustrojem, to każdy,
kto ma w sobie odrobinę miłości do wolności osobistej (swojej i innych) – powinien
taką krytykę wspierać. Ponad podziałami. Czym państwo wyznaniowe, poza elementem
boskim, różni się od faszyzmu czy komunizmu? Nie bardzo. Skąd w ludziach broniących
ingerencji totalitarnej instytucji, (jaką niewątpliwie jest kościół katolicki)
przekonanie, że jak w ideologii występuje czynnik nadnaturalny, to niweluje on
opresyjność tej instytucji? Jeśli ja dziś wziąłbym ideologie komunistyczną i
zaimplementował do niej Boga, to czy przestałaby być złym światopoglądem? Wyłączcie
Boga z doktryn katolickich i zobaczcie czy nie staje się on ideologią autokratyczną,
opresyjną. O ile w ogóle możecie przeprowadzić taki eksperyment myślowy.
Później autor pieprzy coś o elementach demokratycznego społeczeństwa
– „każdy podmiot i obywatel ma prawo do wypowiadania swojej opinii i do życia zgodnie
ze swoimi przekonaniami”. Podstawa tej tezy jest krytyka deklaracji wiary. I o
ile z tym, że w pastwie demokratycznym każdy ma prawo do posiadania swojej
opinii i życia zgodnie ze sowimi przekonaniami się zgadzam, to podciąganie tych
praw pod religijnie powodowany sprzeciw i łamanie praw stanowionych jest
nadużyciem. Bo jeśli Twoja deklaracja wiary nie powoduje zachowań łamiących
prawo stanowione i nie narusza wolności drugiego człowieka – spoko, brawo,
gratuluję miej ją sobie. Ale gdy Twoja wiara i jej publiczne wyznanie ogranicza
gwarantowane prawem wolności innego człowieka, nawołuje do łamania prawa – nie ma
na takie zachowania miejsca w społeczeństwie obywatelskim.
I ostatni kwiatek:
„…analiza działań
polskiej lewicy wskazuje, że stosuje ona metody i argumenty używane w systemach
totalitarnych. Totalitarne elementy polskiej lewicy to: ideologia „postępu” – w
naszym przypadku rewolucji obyczajowej, wskazywanie kozła ofiarnego
odpowiedzialnego za „wszelkie zło” – w Polsce jest to Kościół katolicki,
podporządkowywanie jednostki państwu – np. prawo pozwalające odbieranie
rodzicom dzieci z powodu biedy, dążenie do wyeliminowania katolików z życia
publicznego – np. zwolnienie prof. Chazana, czy antykościelna propaganda
stosowana w mainstreamowych mediach”.
Mogę odpowiedzieć tak. Totalitarne elementy dzisiejszego
(nie tylko, ale dla dobra dyskusji zostańmy przy czasach obecnych) kościoła to –
narzucanie wszystkim, bez względu na ich osobiste przekonania i światopogląd
wartości wyznawanych przez kościół; cenzura prewencyjna i interwencyjna przejawów
kultury i sztuki, które są niezgodne z myślą kościoła; chronienie hierarchów
przed odpowiedzialnością karną za łamanie prawa (typowe w ustrojach
totalitarnych – członkowi partii wolno więcej i jest bezkarny); podporządkowanie
jednostki celom kościoła; sprzeciw wobec rozwoju i stanie na drodze postępowi, który
nie sprzyja ideologicznej drodze kościoła, z całkowity lekceważeniem dobrych stron,
jakie ten postęp daj pojedynczym ludziom; pogardzanie wolnością osobista
pojedynczych ludzi w imię wyższych idei… Można wymieniać długo.
Kościół zachowuje się i działa autokratycznie w swoich
strukturach i totalitarnie wobec swoich wyznawców. Tym bardziej zadziwiające jest,
że Ci sami wyznawcy atakują przeciwników za domniemane stosowanie praktyk samego kościoła. Dla mnie to czystej
wody hipokryzja.
I przewrotnie zacytuję słowa Jezusa z Ewangelii według św.
Jana (Rozdział 8:7) „Kto z was jest bez
grzechu, niech pierwszy rzuci (na nią) kamień”.
To bardzo mądre słowa i wielka szkoda, że kościół i jego
apologeci w swoich własnych sprawach wyłączają krytycyzm, którego tak dużo mają
wobec swoich przeciwników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz