A miała być przyjemna, leniwa i spokojna niedziela. Ale nie!
Musi się, kurwa, jakiś czarny kretyn wysupłać ze swoich mądrości. Jak
przeczytałem co ten ksiądz, tfu!, arcybiskup wygaduje, to stwierdziłem – nie mogę
tego zostawić…i nie zostawię.
Chodzi o rozmowę z abp. Gądeckim opublikowaną dziś na stronie
Naszego Dziennika „Polska
rodzina cierpi od lat”
Wyciągnę z tej rozmowy największe „mądrości” tego wybitnego
specjalisty od kwestii małżeństw, rodziny i płciowości.
„Pośród
zjawisk negatywnych obserwujemy przede wszystkim rosnącą liczbę konkubinatów,
małżeństw „na próbę” i małżeństw zawieranych tylko cywilnie, które spotykają
się nie tylko z milczeniem, ale czasami wręcz z aprobatą ze strony rodziców, a
nawet dziadków.”
A te zjawiska są negatywne bo kościół katolicki na nich nie
zarabia. Tylko dlatego. Nie ma to nic wspólnego z miłością, odpowiedzialnością,
dojrzałością i najprostszymi, ale tez najważniejszymi z emocji jakie łączą
dwoje ludzi. Srać na to – kościół nie ma swoich pięciu złotych z tych zjawisk –
są złe! Bo niech mi ktoś odpowie – dlaczego sprawdzenie się „w polu bitwy” z kimś
z komu chce się zaufać własnym życiem, jest złe? I od kiedy głos rodziców czy dziadków,
ma cokolwiek do czynienia z tym, co w sferze emocjonalnej dzieje się miedzy
dwojgiem młodych ludzi?
„W niektórych diecezjach nawet 80 procent narzeczonych przygotowujących
się do zawarcia sakramentu małżeństwa mieszka wcześniej ze sobą.”
O zgroza! I pewnie kopulują nie kontrolowani przez
nikogo. A najgorsze, że marnują święte
nasienie, bo nie ma z tego dzieci do chrzczenia! Szataniści i degeneraci!
„Wielu
młodych ludzi nie kwestionuje wartości sakramentalnego małżeństwa, ale wybiera
życie bez ślubu kościelnego z obawy przed pełnym zaangażowaniem, wątpiąc, czy
potrafią w małżeństwie wytrwać.”
Czy podpisując umowę, jakąkolwiek nie czytasz jej najpierw? Czy
jak kupujesz drogi gadżet lub idziesz na film do kina, nie czytasz najpierw
recenzji? Gdy ktoś wymaga od Ciebie okazania mu zaufania zawsze sprawdzasz czy można
takiej osobie zaufać. Ale nie! W przypadku małżeństwa trzeba od razu skakać przed
ołtarz i się hajtać, bo ksiądz tak każe. Drogi Stasiu – czasy się zmieniają,
ludzie są świadomi tego jakim zobowiązaniem jest dzielenie z kimś życia. I to
chyba dobrze, że nie podejmujemy pochopnie decyzji, potencjalnie marnując życie
sobie, drugiej osobie, a może nawet dzieciom. I to nie jest żadna obawa – to życie
ze świadomością konsekwencji swoich decyzji czynów. I branie za nie
odpowiedzialności. Spowiedź nie poprawi samopoczucia czy traumy spowodowanej napierdalaniem
dzieci czy żony, nie rozwiąże problemu dzieci poszkodowanych rozwodami czy
dzieci porzuconych z powodu nieodpowiedzialności rodziców.
„Często
powodem takiego stanu rzeczy jest brak pozytywnych doświadczeń wyniesionych z
domu rodzinnego.”
Czyli jeśli Twoje dzieci się z kimś spotykają, kopulują
przed ślubem i mieszkają wspólnie, bez krzyżyka od księdza, to jesteś
patologicznym osobnikiem wychowującym nihilistów i degeneratów. Oczywiście
osrywamy cały ogromny wpływ środowiska, mediów i rówieśników na to kim jesteśmy
– jak nie masz tych wartości, to znaczy, że Twoja rodzina jest chujowa.
„Mentalność antykoncepcyjna i
rozpowszechniony indywidualistyczny model antropologii powodują znaczny spadek
demograficzny.”
Co to jest „mentalność antykoncepcyjna”? Czyżby chodziło o
wiedzę na temat tego skąd się biorą dzieci, jakie rodzi to zobowiązania i
świadome podejmowanie decyzji o rodzicielstwie?
„Innym
elementem utrudniającym przyjęcie Ewangelii o rodzinie jest migracja zarobkowa,
bezrobocie oraz źle pojmowane zaangażowanie społeczne, z wymogiem wszechobecnej
poprawności politycznej oraz z nachalną ideą państwa laickiego jako wyrazu
nowoczesności i rozwoju. Rodzina polska cierpi od wielu lat z powodu
nieobecności jednego lub obojga rodziców w procesie wychowawczym. Często
spowodowane to jest wyjazdem za granicę w poszukiwaniu środków finansowych na
utrzymanie rodziny. Brak jednego bądź obojga rodziców skutkuje często
zaniedbaniem w procesie wychowania, zwłaszcza w sferze przekazywania wiary.”
To po prostu czysty bełkot.
Migracja zarobkowa i bezrobocie utrudnia przyjęcie ewangelii? A może powoduje to jej nachalność, wszędobylstwo i wpieprzanie się we wszystkie sfery życia?
Gądecki jedzie po politycznej poprawności? To dobre. Gdyby nie polityczna poprawność to dawno temu banda czarnych katabasów, złodziei, pedofili, pijaków i gwałcicieli wylądowałaby na szafotach na rynkach miast. Tylko to, że jesteśmy cywilizowani i przestrzegamy umów społecznych, w tym prawa stanowionego, chroni kościół katolicki od samosądów i krytyki, która powinna już dawno mieć miejsce. Tylko polityczna poprawność nie nazywa arcybiskupów mafiosami, proboszczy zboczeńcami i złodziejami a całej tej organizacji – faszystowską i totalitarną mafią.
I skoro kościół ma receptę na ograniczenie migracji zarobkowej – to dlaczego to ukrywa? Niech wyłoży karty na stół. Niech powie jak spowodować, żeby ludzie nie musieli wyjeżdżać za pieniędzmi, pracować w niedzielę i na trzech etatach. Krytykować jest zajebiście. Tylko co zrobił kościół, żeby to powstrzymać, pomóc? Nic! I żadna modlitwa czy pakowanie kasy w dupę klerowi tego nie załatwi.
Migracja zarobkowa i bezrobocie utrudnia przyjęcie ewangelii? A może powoduje to jej nachalność, wszędobylstwo i wpieprzanie się we wszystkie sfery życia?
Gądecki jedzie po politycznej poprawności? To dobre. Gdyby nie polityczna poprawność to dawno temu banda czarnych katabasów, złodziei, pedofili, pijaków i gwałcicieli wylądowałaby na szafotach na rynkach miast. Tylko to, że jesteśmy cywilizowani i przestrzegamy umów społecznych, w tym prawa stanowionego, chroni kościół katolicki od samosądów i krytyki, która powinna już dawno mieć miejsce. Tylko polityczna poprawność nie nazywa arcybiskupów mafiosami, proboszczy zboczeńcami i złodziejami a całej tej organizacji – faszystowską i totalitarną mafią.
I skoro kościół ma receptę na ograniczenie migracji zarobkowej – to dlaczego to ukrywa? Niech wyłoży karty na stół. Niech powie jak spowodować, żeby ludzie nie musieli wyjeżdżać za pieniędzmi, pracować w niedzielę i na trzech etatach. Krytykować jest zajebiście. Tylko co zrobił kościół, żeby to powstrzymać, pomóc? Nic! I żadna modlitwa czy pakowanie kasy w dupę klerowi tego nie załatwi.
„Wyzwaniem są także rodziny zranione, w tym dzieci, które
wzrastają w związkach niesakramentalnych, co bardzo często odbija się na ich
wychowaniu do wiary i życia sakramentalnego.”
Teraz to przegiął. Co jest lepszego w parze, która
napierdala swoje dziecko ale ma ślub kościelny? Czy jest przez to lepsza od
pary, która nie ma takiego ślubu i robi to samo? Jak tak, to komuś się tutaj
mocno zepsuł kompas moralny. I nie jestem to ja!
„Obserwujemy z niepokojem stały wzrost liczby rozwodów,
zwłaszcza wśród małżeństw młodych stażem”
Biorąc pod uwagę odsetek katolików w tym kraju, to chyba oni
najczęściej się rozwodzą. Więc jak ja byłbym na miejscu abp to bym unikał tego
argumentu. Serio!
„Poza tym – od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej w
2004 roku – polska rodzina mierzy się także z agresywną propagandą wielu
organizacji, które – wykorzystując przepisy unijne – usiłują wprowadzić w kraju
wychowanie w stylu ideologii gender, związki partnerskie, zapłodnienie in vitro
oraz tzw. politykę „równościową”.”
Straszymy genderem, piętnujemy szansę na posiadanie dzieci
przez pary bezpłodne i negujemy równość pomiędzy kobietą i mężczyzną – pięknie.
Zapraszam zwłaszcza kobiety to obrony stanowiska katolickiego kościoła, że są
gorsze od mężczyzn.
„Obecnie groźnym wyzwaniem jest – lansowana pod płaszczykiem
programu równościowego – ideologia genderyzmu. Niektórym rodzicom podoba się
uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za
nich dziewczynki.”
Sprzątanie jest groźne dla mężczyzn, nie mogą tego robić.
Dobrze, że nie słucham tych kretynów, bo pewnie mieszkałbym w chlewie.
Przestrzegam tez wszystkie dziewczyny przed kontaktami z katolickimi mężczyznami
– to świnie i brudasy. Przynajmniej jeśli postępują zgodnie z wytycznymi
hierarchii kościoła.
„Pociągające jest również hasło, że wszyscy ludzie są sobie
równi i mają prawo do szczęścia”
Zaraz mnie coś trafi. Oczywiście według kościoła ludzie nie są
równi, bo klechy są równiejsi, a szczęście może być tylko po śmierci, wiec
teraz zapierdalaj za darmo i oddawaj rentę, emeryturę lub wypłatę na kościół.
Dalej jest w podobnym tonie. Mieszkanie przed ślubem jest samookaleczaniem
miłości, media atakują wartości chrześcijańskie i zamiast rozrywki po pracy – chrześcijańska
asceza.
Mam na koniec jedną kwestię – dlaczego grupa starych,
bezdzietnych, żyjących w celibacie pasibrzuchów ma w ogóle prawo wypowiadać się
na temat rodziny, miłości, związków, dzieci, medycyny i wszystkich tematów, o
których nie mogą mieć rzeczywistego pojęcia. Chciałbym żebyście się zastanowili
nad ostatnim zdaniem jakie wypowiedział ten typek: „Nie wiem natomiast, co z biegu obrad będzie
objęte tajemnicą.”
Czyli nie dość, że będą rozmawiać o czymś o czym nie mają
pojęcia, będą podejmowali decyzje w imieniu wspólnoty katolickiej, to jeszcze
to ukryją. Fajnie. Życzę wszystkim katolikom spokojnych snów i dalszego
pędzenia w stadle za nikczemnymi pasterzami, którzy nie myślą o niczym innym, niż
o tym jak ostrzyc swoje owce…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz