„Jajko czy kura? Co było pierwsze?”
Nie będę się zagłębiał ewolucyjne definicje i rozstrzygnięcia tego paradoksu. Spojrzę na to po swojemu…z resztą jak na wszystko.
Przyjmując, że kura jest wynikiem, produktem końcowym, nazwę ją stworzeniem.
Jajko jako przyczyna jej powstania będzie stwórcą.
Mamy zatem troszkę przedefiniowane pytanie – Stwórca czy stworzenie? Co było pierwsze?
I to już bardziej lubię :)
Jeśli stwórca istnieje przed stworzeniem, to w takim wypadku kto potwierdzi jego obecność. Chodzi tutaj o rolę obserwatora, który powie – tak stwórca stworzył stworzenie. To raczej niemożliwe, bo jeśli stwórca istnieje przed stworzeniem to nie może być zaobserwowany. Jeśli natomiast może zaobserwować samego siebie, to jest równocześnie stwórcą i stworzeniem. Czyli jajko jest kurą, która znosi jajka.
W moim odczuciu stwórca nie mógł zaobserwować samego siebie i nie był zdolny do obserwacji stworzenia. Przy założeniach jajka i kury, tylko gdy przestaje istnieć stwórca może powstać stworzenie. I przechodzimy do następnego etapu paradoksu, bo stworzenie musi stworzyć stwórcę, tak jak kura znosi kolejne jajko.
Czyli mamy sytuację gdy niepotwierdzony stwórca kreuje stworzenie, które następnie tworzy stwórcę. Trochę przypomina mi to schemat religijny, tylko, że najpierw jest stwórca wytworzony przez stworzenie i następnie wstecznie go podstawiamy w puste miejsce przed stworzeniem.
Nie będę się zagłębiał ewolucyjne definicje i rozstrzygnięcia tego paradoksu. Spojrzę na to po swojemu…z resztą jak na wszystko.
Przyjmując, że kura jest wynikiem, produktem końcowym, nazwę ją stworzeniem.
Jajko jako przyczyna jej powstania będzie stwórcą.
Mamy zatem troszkę przedefiniowane pytanie – Stwórca czy stworzenie? Co było pierwsze?
I to już bardziej lubię :)
Jeśli stwórca istnieje przed stworzeniem, to w takim wypadku kto potwierdzi jego obecność. Chodzi tutaj o rolę obserwatora, który powie – tak stwórca stworzył stworzenie. To raczej niemożliwe, bo jeśli stwórca istnieje przed stworzeniem to nie może być zaobserwowany. Jeśli natomiast może zaobserwować samego siebie, to jest równocześnie stwórcą i stworzeniem. Czyli jajko jest kurą, która znosi jajka.
W moim odczuciu stwórca nie mógł zaobserwować samego siebie i nie był zdolny do obserwacji stworzenia. Przy założeniach jajka i kury, tylko gdy przestaje istnieć stwórca może powstać stworzenie. I przechodzimy do następnego etapu paradoksu, bo stworzenie musi stworzyć stwórcę, tak jak kura znosi kolejne jajko.
Czyli mamy sytuację gdy niepotwierdzony stwórca kreuje stworzenie, które następnie tworzy stwórcę. Trochę przypomina mi to schemat religijny, tylko, że najpierw jest stwórca wytworzony przez stworzenie i następnie wstecznie go podstawiamy w puste miejsce przed stworzeniem.
Trochę się sam zawiesiłem...jako przerwa liryczna - piosenka:
Jestem stwórcą i stworzeniem
Musisz mi w to wierzyć
Jestem Twym wyobrażeniem
Ty możesz to zmienić
Przestań wierzyć, potwierdź fakty
Przestań szerzyć te głupoty
Nikt za Ciebie nic nie zrobi
Weź się, kurwa, do roboty
i teraz wchodzi chórek
Lalalalalala....
Dobra, odwirowałem się.
Zatem chodzi o to, że jeżeli nie możemy ustalić przyczynowości, to nie powinniśmy przypisywać jej skutkowi. To jest tak jak z horoskopami czy historiami o duchach. W obu przypadkach po fakcie przypisujemy pewne rzeczywiste zdarzenia do tego, co wydaje nam się, że było przewidziane.
Wyjaśnię o co mi chodzi na przykładzie szablonowej historii związanej ze śmiercią. Otóż w powszechnym mniemaniu, jak ktoś z rodziny umiera, to w domu spada obraz, zatrzymuje się zegar albo coś tam jeszcze. Dzwoni telefon ze zła nowiną. Dowiadujemy się, że umarł nam wujek. I że stało to się w nocy, albo rano. Przypominamy sobie, że właśnie rano jak weszliśmy do kuchni to z półki przy zlewie spadł nóż i wbił się w podłogę. Uznajemy, że to był znak od wujka, że właśnie odszedł. Robimy w swoich głowach zabieg, który polega na przypisaniu do, z pozoru, niewyjaśnionego zdarzenia, zupełnie nie powiązany skutek. Nawet jak zrobimy śledztwo i okaże się, że nóż wbił się w podłogę w dokładnie tej samej sekundzie gdy wujek oddał swoje ostatnie tchnienie, to nie jest prawidłowy związek przyczynowo skutkowy.
Nasz mózg robi wiele takich zabiegów, bo nie lubimy zdarzeń, które nie są logicznie powiązane. Nie może coś się dziać samo, bez przyczyny i bez skutku. Dlatego zawsze jak przeczytamy rano horoskop, to wieczorem stwierdzimy, że się sprawdził. Proponuje Wam eksperyment. Poproście kogoś znajomego, żeby wziął dowolną gazetę z horoskopem. Niech wytnie wszystkie 'przepowiednie' usuwając znaki zodiaku. Zostaje sam tekst. Teraz wylosujcie coś i przeczytajcie. Sprawdźcie czy się sprawdzi...zakładam, że tak nagniecie rzeczywistość we własnych głowach, że się sprawdzi.
Zatem, wracając do naszej kury i jajka, pierwsza musiała być kura. Kura znosi swoje pierwsze jajko i z niego wykluwa się kolejna kura. Na tej podstawie zakładamy, że ta pierwsza kura, też musiała się wykluć z takiego jajka. To błąd, bo tego nie wiemy i założenie takie jest domysłem na podstawie odwrotnego wnioskowania. Jak ktoś kiedyś próbował odwrotnego wnioskowania w czymkolwiek poza matematyką lub logiką, to wie, że to po prostu nie działa, a na pewno nie może być brane jako wiarygodna i pewna metoda oceny rzeczywistości.
Możecie na to patrzeć inaczej i macie do tego prawo. Ja to widzę tak.
Na dokładkę dam Wam jeszcze link do artykułu, który w naukowy sposób tłumaczy co było pierwsze...i ku mojemu zadowoleniu okazało się, że...kura!
Zachęcam do proponowania tematów postów - instrukcja TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz