Z narastającą frustracją obserwuję coś, co portal natemat.pl
już ochrzcił, jako „Schizma u ateistów”.
Dyskusje otworzyły obchody Dnia
Ateizmu. I niezależnie czy komuś ich forma, oprawa czy zaangażowanie komukolwiek
się podoba czy nie, jeśli wie, o czym mówi, a nazywa siebie ateistą, powinien
albo użyć konkretnych argumentów, albo po prostu zamknąć mordę. Myślałem, że Marcin
Meller jest inteligentnym publicystą. Człowiekiem, który jak mówi, że jest
ateistą, to wie, co to oznacza. A oznacza to wielkie i okrągłe prawie nic.
Podstawowym błędem Mellera jest sztuczne utworzenie z ludzi niewierzących
w Boga skodyfikowanej i spójnej wewnętrznie grupy ludzi, którzy nie dość, że wyznają
identyczne wartości to posiadają jakąkolwiek godność zbiorową. Panie Marcinie –
siłą ateizmu jest zaprzeczenie stadności organizacji religijnych i innych ugrupowań
czy mentalności baraniego tłumu. I jako, że deklaruje Pan ateizm, to powinien
Pan o tym wiedzieć.
Po drugie – piszcząc w mediach, że się nie podobało i że
przeszkadza, niech Pan pisze o swoich odczuciach i sądach, bez wkładania bez
uzasadnienia swojego nieświętego oburzenia w głowy wszystkich ateistów. Bo ani prof.
Hartman, ani Pan nie jesteście uprawnieni do reprezentowania ateizmu w Polsce.
I go nie reprezentujecie.
Ateizm nie jest postawą polityczną, nie jest też
jednoznacznie i na stałe spięty węzłami z antyklerykalizmem, racjonalizmem czy
jakikolwiek innym wytworem myśli człowieka. Ateizm to niewiara w Boga. KROPKA.
Jakiś czas temu obserwowałem w Internecie wojnę zwykłych
ludzi propagujących idee ateistyczne z nowo powstałym ruchem Ateizm+. Miała ona
podobny charakter, bo Ateizm+ rościł sobie polityczne i społeczne pretensje,
jako programowe. Jaki był efekt tej „wojny”. Ateizm+ zniknął równie szybko jak
się pojawił, a ludzie, którzy z nim walczyli wygaśli lub już ich nie ma w
sferze Internetu. Przynajmniej nie do tego stopnia jak miało to miejsce wcześniej.
Zyskali tylko Ci, którzy po prostu olali temat. Skomentowali zjawisko po
swojemu bez opowiadania się po którejkolwiek ze stron i wrócili do swoich
zajęć.
Widzę tutaj daleko idącą analogię.
Politycy Twojego Ruchu chcą na postawie cząstkowo związanej
z ateizmem zbić kapitał polityczny. W Polsce po 89 to pewna nowość i może coś
na tym ugrają. Potrzebują do tego jednak spektaklu, popeliny, która kupią Ci,
dla których ateizm to nowość, świeżość i światełko w ogólnej dupie polskiej
polityki. Oni potrzebują spektaklu. I do nich jest skierowany.
Zwykli ateiści, nie zawsze antyklerykalni, nie zawsze
próbujący się przebijać ze swoimi pomysłami i przemyśleniami przez grube ściany
portali społecznościowych czy tak zwanej blog sfery, nie potrzebują tej szopki.
I jeśli im ona przeszkadza, to napiszą o tym, powiedzą…ale jako ludzie, nie
jako ateiści.
Dlatego mam prośbę zarówno do pana Mellera jak i do
profesora Hartmana – nie reprezentujecie polskiego ateizmu. Reprezentujecie
swoje partie lub swoje osobiste poglądy. Jeśli uważacie się za reprezentantów
ludzi niewierzących, to ja reprezentuję grupę wszystkich fanów Star Treka w
Polsce. I nie ważne, że nie ma to przełożenia na rzeczywistość, że nie zostałem
wybrany ani wyznaczony. Tak jak Wy uznałem, że mam do tego prawo. I wypowiadam
wojnę wielbicielom Gwiezdnych Wojen i D&D, bo nie są prawdziwymi fanami wymyślonych
światów. Widzicie, jaką to ma moc…żadną.
Ja osobiście nie przepadam za występami publicznymi ani posła
Ryfińskiego, ani za teatralną postawą i zacięciem Hartmana. Ale jeśli krytykuje
te postawy, to, jako człowiek, nie jako ateista. Bo jaki jest związek między
moją niewiarą w Boga a tym, co Ci panowie robią? ZEROWY!
Dlatego nie piszcie o schizmie, o podziale środowiska,
stronnictwach czy jakiejś enigmatycznej społeczności. Reprezentujecie siebie i
swoje interesy i poglądy. Nie reprezentujecie mnie, a jestem ateistą. A jeśli
nie reprezentujecie jednego ateisty, to nie jesteście reprezentantem
środowiska. Bo takie środowisko nie istnieje. No chyba, że można nazwać środowiskiem
ludzi niegrających w tenisa, albo ludzi niejeżdżących motocyklami…czy oni też muszą
mieć swoich reprezentantów? Panowie – ta dysputa nie jest potrzebna, a na pewno
nie na tym poziomie. To poniżej Waszego poziomu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz