Siadamy i czasem jemy coś, do czego nie jesteśmy przygotowani
lub przystosowani. Jeśli nie jadasz, na co dzień kuchni tajskiej, sushi lub
maślanki z ogórkiem kiszonym, to pewnie po kwadransie od spożycia odwiedzisz
kibelek. Dopóki się nie przyzwyczaisz i przestanie to na Tobie robić wrażenia.
Z takiego letargu może wybudzić Cię na przykład informacja, ze związki zawarte
w ogórkach i maślance są ze sobą powiązane. Laktoza (w maślance) w wyniku
fermentacji tworzy kwas mlekowy (ogórki), który naturalnie występuje też w
organizmie (to właśnie „zakwasy”, czyli efekt spalania cukrów w mięśniach
podczas wysiłku fizycznego). Czyli dolewamy przysłowiowej oliwy do garnuszka,
który stoi w naszym żołądku. Stąd występujące rewelacje łazienkowe. I mimo
tego, ze możemy przyzwyczaić do tego organizm, nie jest to dla nas zbyt dobre. Zwłaszcza,
jeśli siłą woli opóźniamy efekt w postaci nieodpartej chęci posadzenia tyłka na
porcelanowym tronie.
Czemu ma służyć ten opis?
Mianowicie w naszym życiu spotykamy często pewne koncepcje,
które na pierwszy rzut oka są głupie albo nam się nie podobają, w miarę jednak
jak są ciągle obecne i jesteśmy nimi bombardowani, oswajamy się. Zaczynamy je akceptować
na takim dziwnym poziomie podobnym do stwierdzenia „A nich Ci będzie!”. I to
mimo tego, że czasem, gdy się nad tymi koncepcjami zastanowimy, to nie możemy
ich w stu procentach zaakceptować, ulegamy im.
O czym zatem będę pisał? O zestawie takich koncepcji. O czymś,
co zostało nam wmówione, jako podstawa systemu moralnego, a nim nie jest. O czymś,
co ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, a mimo to wymaga się od nas
dziwnego szacunku i nieznającej sprzeciwu akceptacji tych bzdur. Chodzi o
biblijny dekalog, dziesięć przykazań. I teraz się z nimi, podobnie jak maślanką
i ogórkami rozprawię. Sztuka po sztuce. Na miejsca, gotowi…poszli.
Posługuję się wersją z
Biblii według Jakub Wujka, Księga Wyjścia (Genesis 20, 2-17)
1. Nie będziesz miał
bogów cudzych przede mną.
Czyli Boguś nie chce, żebyś wierzył w nic poza nim. Z resztą
za złamanie tego przykazania (historyjka z cielcem) Bóg chciał zabić wszystkich
Izraelitów, ale Mojżesz go przekabacił i zamiast tego sam rozkazał zabić wszystkich
poza potomkami Lewiego. Zatem Bóg nie jest tylko zazdrosny, ale także bardzo
ludzki…jakie to typowe…
2. Nie uczynisz sobie
obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na
ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się
im kłaniał ani służył. Ja jestem Pan, Bóg twój, mocny, zawistny, karzący
nieprawość ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie
nienawidzą; a czyniący miłosierdzie tysiącom tych, którzy mię miłują i strzegą
przykazań moich.
Czyli jak modlisz się do obrazka Dżizasa lub malujesz cokolwiek,
co istnieje, to popełniasz grzech. Wejdź do któregokolwiek z kościołów i
powiedz czy to przykazanie ma sens? I czy jest respektowane? Bo jeśli jesteś osoba,
która mówi, ze najważniejszym moralnym drogowskazem jest biblijne dziesięć
przykazań, to zapomnij o byciu malarzem albo rysownikiem. Każdy tworzący
malunki rzeczywistości albo wyobrażeń tego, co jest w niebie popełnia ciężki grzech,
jakim jest złamanie boskiego przykazania. Mało tego! Twoje dzieci do czwartego
pokolenia mają przejebane. Więc katolicki albo chrześcijański artysto-malarzu,
nie skazuj swoich dzieci na klątwę Jahwe i albo odrzuć te brednie, albo się nie
rozmnażaj…
3. Nie będziesz brał
imienia Pana, Boga twego, nadaremno; bo nie będzie miał Pan za niewinnego tego,
który by wziął imię Pana, Boga swego, nadaremno.
Jak ma na imię Bóg? Jahwe? A skoro jest w trójcy-jedyny, to
także Jezus. Więc nie wolno nam mówić „O Boże”, „O Dżizas” czy „Chryste Panie”.
Won bezbożnicy!
4. Pamiętaj, abyś
dzień sobotni święcił. Sześć dni robić będziesz i będziesz wykonywał wszystkie
roboty twoje; ale dnia siódmego sabat Pana, Boga twego, jest: nie będziesz
wykonywał weń żadnej roboty, ty i syn twój, i córka twoja, sługa twój i
służebnica twoja, bydlę twoje i gość, który jest między bramami twymi. Przez
sześć dni bowiem czynił Pan niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich
jest, a odpoczął dnia siódmego; i dlatego pobłogosławił Pan dniowi sobotniemu i
poświęcił go.
Czyli kurwa sobota ma być wolna, nie niedziela matoły! No
dobra, przesunęliśmy kalendarz, bo niedziela z pierwszego dnia tygodnia stała
się ostatnim i dlatego tak to działa. Ale jak w niedzielę ktokolwiek pracuje to
grzeszy śmiertelnie, bo Bóg w swojej wszechmocy i wszechsile, tak się zmachał
po sześciu dniach roboty, że musiał odpocząć. Czyli okazuje człowiekowi w tym
jednym przypadku zrozumienie i wyrozumiałość. W dość jednak specyficzny sposób,
bo w Księdze Liczb (15:32-36), Bóg nakazuje ukamienować gościa za zbieranie
opału w szabat. A co? Jak Ci, kurwa, każę odpoczywać, to leżysz i odpoczywasz,
a nie szlajasz się i zbierasz patyki, bo Ci zimno…
5. Czcij ojca twego i
matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
Czyli nie ważne, że Twój ojciec jest gwałcącym Cię
degeneratem, a Twoja matka mówi Ci, że żałuje, że nie miała planów medycznych z
aborcją w pakiecie, jak Cię nosiła w brzuchu. Nie ważne! Masz się im kłaniać w pas
i całować stopy. Nawet jak po dwudziestu latach spotkasz swoją matkę, która Cię
zostawiła na śmietniku i tylko dzięki przypadkowi żyjesz – na kolana przed
rodzicielką! Nawet, jeśli Twoje poczęcie było wynikiem bestialskiego gwałtu na
Twojej matce, masz szanować i czcić swojego ojca…kimkolwiek by on nie był! A mi
się wydawało, że na bycie autorytetem i idolem to trzeba sobie zasłużyć…nie
trzeba, dekalog nakazuje być fanem swoich starych! Czy ma jakaś niewiasta ochotę
na produkcję fanów i wyznawców? Ja chętnie rozpocznę masową produkcję i oczywiście
oleje temat po seksie, bo przecież nic nie muszę robić…
6. Nie będziesz
zabijał.
Możemy się zgodzić, że to dobre przykazanie. Mam tylko jedno
zastrzeżenie. Bóg, ani Izraelici nie mają problemu z mordowaniem zarówno swoich
ludzi (patrz komentarz przy 1 przykazaniu) jak i innych. Tego problemu nie mają
też wyznawcy żadnej religii wywodzącej się pośrednio lub bezpośrednio z Biblii.
Zatem albo to przykazanie nie tyczy się wszystkich, tylko jest wybiórcze i
negocjowalne, albo ktoś je nagminnie łamie,. Tak czy inaczej nie jest w takim
wypadku uniwersalne, skoro sami jego adresaci kilka chwil później je łamią za
przyzwoleniem Boga. Aaaa….no tak, Bóg może powiedzieć, że teraz jest ok zabijać
setki kobiet i dzieci, ale na własną rękę to nie bardzo. Szkoda, że nie słyszeliśmy
tego jak naziści z napisami „Gott mit uns” na paskach szli na Polskę. Ale
Hitler miał przecież układ z Watykanem i pewnie się z Bogusiem dogadali za pośrednictwem
Papy.
7. Nie będziesz
cudzołożył.
Według definicji chodzi o stosunek z kimś, kto już jest
przypisany do innego łoża, czyli cudzej żony czy męża. Oczywiście w swojej
wojnie z seksualnością ta definicja została przez patriarchalnych kastratów
rozszerzona na wszystkie stosunki odbywające się bez wcześniejszej ingerencji
religii w intymne sprawy dwojga ludzi. Co w przypadku, gdy żona i mąż maja osobne
łóżka? Nie włażę nikomu do łoża? Co w przypadku, gdy żona nie ma łóżka, tylko
zapraszam ją do siebie. I czy młode dzieci mają swoje łóżka? Bo praktyka w kościele
pokazuje, ze odpowiedź na postawione kwestie tez jest mocno dyskusyjna, a na
pewno podlega interpretacji i negocjacjom.
8. Nie będziesz
kradzieży czynił.
Wiemy, że to przykazanie też w swojej generalnej wymowie ma
dobre podstawy i jest OK. Tylko czy nie mamy tutaj ponownie z podwójnym
standardem? Swoistą mentalnością Kalego. Bo według definicji, kradzież to zabór
cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia. Jeśli jest coś, co nie należy do Ciebie i
Ty to bierzesz jak swoje, to oznacza to kradzież. Oczywiście nie będziemy się
spierać, czy w doktrynie religijnej ziemia należy do Boga i dlatego kapłani
mają do niej większa władze niż zwykli śmiertelnicy. To rozważania na poziom
osobnego tekstu. Natomiast zastanawia mnie czy na poziomie podstawowym, bez
wchodzenia w zawiłości prawne, jeśli coś jest moją własnością i ktoś mówi – to było
moje zanim Ty to miałeś – oddawaj, to czy ja jestem ofiarą czy sprawcą
kradzieży? O ile w obecnych przepisach jasno jest wskazane, że nie można ukraść
nieruchomości, to na poziomie dekalogowym, czyli pierwotnym, to, co robi
kościół z częścią ziemi i budynków to zwykłą kradzież. Bo jeśli ja nieumyślnie i
bez bezpośredniego zamiaru stałem się właścicielem czegokolwiek, a następnie ktoś
umyślnie i z zamiarem przywłaszczenia mi to zabiera, to on kradnie, a ja jestem
okradziony. Poza tym umówmy się,z ę kradzież w wykonaniu praworządnych chrześcijan
to żadne przestępstwo czy grzech…spowiedź i dalej na złodziejski szlak.
9. Nie będziesz mówił
fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu.
Czyli, nie kłam. Jakoś ani kościół ani wierni nie mają z tym
problemu. Pomówienia, półprawdy i zakłamania są na porządku dziennym. Znowu
sięgnijmy do definicji.
Kłamstwo – wypowiedź
zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem o stanie faktycznym. Kłamca przekazuje
informacje niezgodne z jego przekonaniem o rzeczywistości z intencją, by
zostały one wzięte za prawdziwe. Kłamstwem mogą być także wypowiedzi zgodne z
rzeczywistym stanem rzeczy, o ile autor przekazu nie ma świadomości tego faktu.
Sama definicja pokazuje gdzie rzekomi pośrednicy słowa
bożego po prostu osrywają to przykazanie. Dalsze komentowanie jest zbędne.
10. Nie będziesz
pożądał domu bliźniego twego, ani będziesz pragnął żony jego, ani sługi, ani
służebnicy, ani wołu, ani osła, ani żadnej rzeczy, która jego jest.
Zakaz pożądania. Chyba najbardziej bzdurny i nieludzki
przykaz. Pomijając już kwestię, że pożądanie rzeczy sąsiada jest jedną z cech napędzających
ekonomię (chrześcijańscy i żydowscy ekonomiści oraz marketingowcy już palą się w
piekle), to sam zakaz pożądania jest po prostu – kontrolą myśli. Nie wolno CI pomyśleć,
że czegoś chcesz, co widzisz u innych. To, dlatego masturbacja jest zakazana.
Bo myślisz jak to byś przeleciał kogoś innego, pożądasz. Czyli w ogóle najlepiej
jakbyś cały dzień się modlił…ale, ale…jak się modlisz to przeważnie po to żeby
coś zyskać. Na przykład zbawienie, którego dostąpili (rzekomo) inni. Czyli
pożądasz czegoś, co mają inni. Znaczy przynajmniej uważasz, że to dostali.
Czyli sama chęć pójścia do nieba jest formą pożądania tego, czego dostąpili inni,.
Zatem sama koncepcja dążenia do pójścia do raju jest złamaniem ostatniego
przykazania. Ha!
Może w niektórych przypadkach przerysowałem, ale i tak
uważam, że moja interpretacja i komentarze do dziesięciorga przykazań jest lepsza
niż literalne słuchanie samozwańczych pasterzy. Nie stawiajcie się w pozycji
zwierząt rzeźnych, gdy tak naprawdę jesteście karmieni tylko po to, zęby Was na
kiełbasę przerobić…czy to odpustową, czy to wyborczą. Jedyny wniosek, jaki chce
żebyście wynieśli z tej lektury, to to, ze sami powinniście podejmować decyzje
odnośnie swojego życia. A jedyną poprawną postawą, aby żyć jak chcecie jest
kwestionowanie wszystkich z góry narzuconych reguł i zasad. A przynajmniej je
skonfrontować z własnym rozumem i rozsądkiem.
Mi to ćwiczenie zajęło godzinę, Wam może zająć mniej lub
więcej czasu, ale i tak to lepsze niż obejrzenie kolejnego odcinka „brazyliady
smoleńskiej” czy klikanie na ziemniory na FB. W ten sposób nie tylko wyzwalacie
się spod pasterskiego kija, ale także lepiej poznajecie siebie…a to polecam
wszystkim niezależnie od poglądów czy wyznawanych wartości lub religii…
Tymczasem…Amen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz