Dziś temat odległy od moich zwykłych rozważań, ale nie znowu
tak bardzo. Poruszałem już ten temat na blogu, ale uważam, że jest to dość ważne
i dlatego do niego wracam.
Miałem pisać w jakiś kategoriach i metaforach, ale napiszę wprost
– chodzi o seks.
I chce się zastanowić nad tym czym dziś jest seks i dlaczego
(tutaj zahaczymy o mój temat przewodni J), a czym powinien być. Zatem jeśli jesteście gotowi to zaczniemy.
Seks dziś
Dużo się mówi o wolności seksualnej, wyzwoleniu. Ja na to patrzę
nieco inaczej.
Z jednej strony mamy ciągłą komercjalizację seksu. Seks nas
otacza. Jednak jest traktowany jako towar specjalny, deficytowy, coś co trzeba
dawkować, bo inaczej ludzie oszaleją. Jakiś czas temu badania marketingowe
dowiodły, że umiejętnie dawkowany seks może wspierać sprzedaż, ale po
przekroczeniu pewnej granicy seks nie sprzedaje, bo dominuje nad przekazem reklamowym. Seks od
pewnego poziomu ekspozycji sprzedaje tylko sam siebie. Dlatego seks, erotyzm
na rynku jest dawkowany ostrożnie.
Jeśli spojrzymy na kinematografię, to zatrważające jest ciągłe
podbijanie napięcia seksualnego. W każdym filmie mamy scenę seksu. W najlepszym
wypadku mamy przynajmniej scenę krążącą bardzo blisko normalnej sceny łóżkowej.
Mogę ze stanowczością bliską prawdy napisać, że otoczenie
medialne ciągle kieruje nas w stronę seksu, seksualności i erotyzmu. I jest to
niepokojące zwłaszcza gdy spojrzymy na to, jakie mamy podejście do rzeczywistej,
nie medialnej seksualności.
Traktujemy seks jak coś wstydliwego, nienaturalnego. I co być
może najgorsze – seks stał się celem, nagrodą. Ja mam z tym problem bo widzę
dookoła siebie ludzi, którzy poświęcają mnóstwo zasobów – czasu, pieniędzy – w pogoni
za seksem. I to jest przykre. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że cała ta
energia mogłaby zostać ukierunkowana w inne miejsce.
I ta celowość seksu powoduje jeszcze jedną, dość destrukcyjną
dla ludzkiej kondycji konsekwencję. Dotyczy ona związków. Bo jeśli traktujemy
seks nie jako zwykłą czynność, aktywność, to budujemy relacje w oparciu o
napięcie seksualne. Seks jest nagrodą za bycie miłym, dobrym i sumiennym partnerem.
I w sytuacji gdy dochodzi do zbliżenia – czar pryska. Okazuje się, że nie ma
nic więcej. Nie jest to regułą, ale jest w mim odczuciu zbyt częste, właśnie ze
względu na to, że zostało nam narzucone reglamentacyjne podejście do seksu. Tak.
Zostało nam narzucone! Bo sami się hamujemy, oszukujemy, kłamiemy i udajemy
kogoś kim nie jesteśmy, po to aby dostać seks. I najśmieszniejsze jest, że przy
takim podejściu i ujęciu seksu jako nagrody – najczęściej rozczarowuje. Nasze oczekiwania
rosną, wyobrażenia wyrastają ponad rzeczywistość, podczas gdy seks jest po prostu
naturalną czynnością, aktywnością. I to powoduje naszą frustrację, bo
podświadomie wiemy, że to nie powinno tak działać.
Dlaczego tak działa?
Kajdan na seks
Zapewne cześć z Was powie, ze główną przyczyną jest
moralność. Tylko jak się nad tym zastanowimy, to moralność nie ma związku z
seksem. Nie ma nic niemoralnego w kontakcie seksualnym między dwojgiem
dorosłych ludzi, którzy się na to zgadzają. Nie ma żadnej krzywdy w tym, że
kobieta albo mężczyzna codziennie sypia z inną osobą. Oczywiście przy założeniu
obopólnej zgody. Jeśli widzicie w tym coś niemoralnego to pokażcie mi to. Ja
nie widzę tym nic złego.
Oczywiście jeśli dwoje ludzi wiąże się ze sobą i zawierają
pewną umowę (małżeństwo czy wzajemna wierność), to takie zachowanie może krzywdzić
drugą osobę. Ale nie mówimy o takiej sytuacji. Mówimy o tym, że seks sam w
sobie nie jest niemoralny, jeśli jest dobrowolny.
Jednak ktoś lub coś spowodowało, że traktujemy seks jak
tabu, rzecz moralnie wątpliwą i obciążoną poczuciem winy.
I ja znam odpowiedź na pytanie kto to zrobił. Ale jeszcze
się wstrzymam. Najpierw chce rozważyć powody dla których to zostało zrobione.
Po pierwsze – seks jest przyjemnością. Sprawia nam
radość poprzez nawiązanie intymnej, fizycznej więzi między dwojgiem ludzi.
Po drugie – seks nie prowadzi do prokreacji. Przynajmniej na poziomie jaki rozpatrujemy. Seks może prowadzić do rozmnożenia, ale nie po to to robimy. Oczywiście seks jest przyjemny dlatego, że prowadzi do powielenia i rekombinacji genów. Ale człowiek już dawno oddzielił seks od rozmnażania. Mogliśmy to zrobić i to zrobiliśmy.
Po trzecie – seks jest intymny i osobisty. Są ludzie, którzy mają radochę z publicznego uprawiania seksu. Ale jest to promil populacji. Znakomita większość ludzi woli robić to w miejscu intymnym. Wyłącznie w otoczeniu osób bezpośrednio zaangażowanych w akt seksualny.
Po drugie – seks nie prowadzi do prokreacji. Przynajmniej na poziomie jaki rozpatrujemy. Seks może prowadzić do rozmnożenia, ale nie po to to robimy. Oczywiście seks jest przyjemny dlatego, że prowadzi do powielenia i rekombinacji genów. Ale człowiek już dawno oddzielił seks od rozmnażania. Mogliśmy to zrobić i to zrobiliśmy.
Po trzecie – seks jest intymny i osobisty. Są ludzie, którzy mają radochę z publicznego uprawiania seksu. Ale jest to promil populacji. Znakomita większość ludzi woli robić to w miejscu intymnym. Wyłącznie w otoczeniu osób bezpośrednio zaangażowanych w akt seksualny.
Właśnie ze względu na te trzy cechy – przyjemność, intymność
i brak wpływu na społeczeństwo, przy jednoczesnym, potencjalnie silnym wpływie
na motywację i życie człowieka – okazało się, że coś co jest naturalne i „darmowe”
może pomagać w kontroli nad człowiekiem.
Zastanówcie się – jeśli jedzenie jakiegoś pokarmu sprawia
Wam zajebistą przyjemność, tego pokarmu jest wszędzie bardzo dużo i za darmo i nikt
nie ma nad tym kontroli, to czy pozwolilibyście na to, żeby ktoś zaczął to
kontrolować. I czerpać zyski z dystrybucji tego pokarmu? Myślę, że nie. A pozwoliliśmy
to sobie zrobić w kwestii seksu.
Teraz trochę pojadę niecenzuralnie, żeby podkreślić obraz.
Seks jest zajebisty. Cipki i chuje mamy wszyscy. Większość z
nas lubi seks i lubi sprawiać sobie i innym przyjemność. Nikt nie każe nam płacić
za seks – możemy go mieć za darmo w dowolnej ilości i rozmaitości. I nie ma nic
obiektywnie niemoralnego w seksie, jeśli jest dobrowolny. Dlaczego zatem pozwoliliśmy
sobie na to, żeby religijni kretyni wrzucili nam do głów wstyd, poczucie winy i
koncepcję grzechu. Dlaczego pozwoliliśmy, żeby pożądanie było grzechem, seks
przestępstwem, a czerpanie przyjemności z naturalnego źródła – towarem, nagrodą lub karą.
I nie bez przyczyny mówię o religiach, jako o źródle tej
tragedii. Nie znam poza religijnego argumentu przeciwko wolności seksualnej. Nie
wiem czy takowy istnieje.
Argument „chorób wenerycznych” nie jest argumentem przeciwko
wolności seksualnej – jest argumentem za odpowiedzialnością w tej wolności. I
przy tej okazji muszę wytknąć, że dziś religie przykładają rękę do
rozprzestrzeniania się chorób wenerycznych, w tym zabójczego AIDS, poprzez
zakaz antykoncepcji (prezerwatyw). Zatem ta sama religia, która próbuje przy
pomocy tego argumentu kontrolować seksualność – przyczynia się do wzrostu zachorowań
i śmierci.
Z całą pewnością nie poruszę tutaj całego spektrum motywów i
płaszczyzn, na których ta kontrola się zasadza i jest sprawowana. Jestem jednak
otwarty na dyskusję.
…ale dopiero po tym, jak przeczytacie, jak moim zdaniem powinna
sprawa seksu wyglądać J
Mam marzenie…
Jestem zwolennikiem pełnej wolności seksualnej w układzie dobrowolnie
uczestniczących w nim ludzi. Jeśli macie ochotę, pociągacie się wzajemnie, to się
nie hamujcie. Budowanie jakiejkolwiek relacji na napięciu seksualnym jest
niekorzystne. Według mnie, zarówno z mojego osobistego doświadczenia jak i obserwacji,
związki, które szybciej zostają skonsumowane seksualnie trwają dłużej i są po
prostu lepsze. Taka para nie jest skupiona na targowaniu się o obietnice czy
nagrodę. Seks jest ważnym elementem ich związku, ale ich nie definiuje.
I to jest klucz – seks nie powinien definiować i motywować
naszych akcji. Powinniśmy nauczyć się o nim normalnie rozmawiać, tak jak
rozmawiamy o sporcie czy ulubionej potrawie. Wtedy nie tylko będziemy mogli
ustalić reguły tej gry, ale też pełniej się z niej cieszyć bez walki o
zwycięstwo.
Bo to też jest problem – nie traktujmy seksu jak gry ze zwycięzcami,
bo to implikuje przegranych. W tej grze wszyscy powinni wygrywać – jeśli tak
nie jest, to znaczy, że nie dogadaliście reguł – przestańcie grać.
W dużym skrócie – jak najszybciej konsumujcie relacje. Seks
zostaje wtedy przeniesiony na inny poziom i nie dominuje – możecie skupić się
na rzeczach naprawdę ważnych w budowaniu relacji między dwojgiem ludzi. Przede
wszystkim na tym żeby ze sobą rozmawiać. Taka szybko skonsumowana relacja, nawet
jeśli pierwszy seks nie był rewelacyjny, przynajmniej stawia nas w jasnej
sytuacji – albo wspólnie pracujemy nad tym aby seks stał się lepszy, albo się rozstajemy.
Nie budujmy relacji wokół napięcia seksualnego.
Dziewczyny – jak zrobicie z seksu z Wami trofeum, to tak będziecie
traktowane i po jego zdobyciu wylądujecie na półeczce albo w gablocie. Poza
tym, że z trofeum się raz w miesiącu ściera kurz – nikogo nie obchodzi taki
puchar…poza oczywistym chwaleniem się innym. I nie każdy facet jest myśliwym –
czasem to Wy zapolujcie J
Faceci – nie traktujcie kobiet, które lubią seks jak dziwki.
To świadczy o tym jaki beton macie w głowach. I mówcie swoim partnerkom jasno i
bezpośrednio co lubicie w seksie i pytajcie co one lubią – nikogo to nie
zaboli, a chyba chcecie żeby seks był pozbawiony rozczarowań i poczucia winy.
To moje subiektywne podejście. Nie musicie się zgadzać i możecie
myśleć inaczej. Ja to widzę tak J
Teraz wracam do pracy J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz