Trafiłem na ten tekst przypadkiem. I byłem zaskoczony
jego trafnością i tym, że się z nim prawie w całości zgadzam.
Ale od początku.
Chodzi o książkę „Christian Hell” autorstwa Hypatii Bradlaugh Bonner. Książka wydana w 1913 roku dla Związku Prasy Racjonalistycznej (Rationalist Press Association]. Obecnie dostępna chyba tylko w wersji elektronicznej na stronie Amerykańskiego archiwum.
Autorka jest córką jednego z największych
propagatorów ateizmu w Wielkiej Brytanii w XIX wieku – Charlesa Bradlaugha, założyciela
Narodowego Stowarzyszenia Sekularnego [National Secular Society]. Hypatia
(nazwana na cześć Hypatii z Aleksandrii – polecam wygooglowanie i lekturę jej
dokonań), była działaczką na rzecz pokoju, ateistka i wolnomyślicielką. Najbardziej
znaną jej książka jest biografia jej ojca. Między 1897 a 1904 była redaktorem w
piśmie „The Reformer”. Napisała książkę „Penalties under Opinion” gdzie
kataloguje sprawy sądowe związane z bluźnierstwami.
W książce „Christian Hell”, Hypatia analizuje
zasadność, konsekwencje i moralny wpływ istnienia koncepcji piekła na życie,
rozwój, cywilizację itd.
Przetłumaczę Wam kilka akapitów z ostatniego
rozdziału. I polecam wszystkim, którzy znają angielski, aby zapoznali się z jej
twórczością, ale także z dziedzictwem jej ojca.
Jedziemy…
Rozdział
XII – Konkluzja
Doktryna,
że kondycja po śmierci jest konsekwentnym wynikiem, kompensacją lub karą za to,
jak żyjemy – lub krócej, doktryna zapłaty – nie ma swojego miejsca we wczesnych
wierzeniach w życie po śmierci. Jest jedna uznawana za etyczną doktrynę należną
cywilizacji wyższego poziomu. Podczas gdy prawdą jest, że wiarę w piekło, karę,
można znaleźć w cywilizacjach, które nazywamy „wyższymi”, nie jest ona istotną
częścią rozwoju człowieka. Jest mnóstwo bolesnych chorób i złych praktyk
nieznanych prymitywnym ludziom i obecnych jedynie w rozwiniętych częściach świata;
ale nie są one jego ważną częścią i cywilizacja ma wiele do zyskania poprzez
pozbycie się ich, usunięcie ich z obrazu. Podobnie, wiara w piekło może być postrzegana,
jako zabójcza choroba, nie, jako szkielet, arteria zdrowej, rozwijającej się
cywilizacji. Ponieważ tę doktrynę możemy znaleźć jedynie w późnych stadiach
ewolucji człowieka, konkluzja, że jest ona niezbędna lub pożądana, oznacza
zignorowanie faktu, że byli i są, wysoce cywilizowane jednostki i ludy
całkowicie pozbawione takiej wiary. Zakładać, że jest to „etyczna” doktryna,
oznacza splamienie etyki.
(…)
…oczekiwanie
przyszłych mąk lub radości jest konieczne dla sporej liczby ludzi. Niektórzy wahają
się czy poddać się takiej władzy, ale czy prawdą jest, że wiara w piekło
pchnęła ludzi do dobroci i pozbawiła ich nieuczciwości?
(…)
Złoty
Wiek Chrześcijaństwa w Europie to Ciemne Wieki cywilizacji. Najniższe standardy
moralne były najbardziej obecne tam, gdzie wiara w piekło była najbardziej
żywa.
(…)
Pod
tą doktryną człowiek stal się zgorzkniały, zakłopotany i przygnębiony; najpiękniejsze
i najbardziej rozwojowe części jego natury, pod ciągła represją, przestały
wydawać owoce. Antysocjalne, okrutne doktryny ich wiary zniszczyły nie tylko
ludzkie przyjemności, ale także ludzkie uczucia; bezlitośnie zrywają więzi i
podsycają najgorsze formy egoizmu, ucząc każdego by koncentrował się na
zbawieniu własnej duszy.
(…)
Ta
„etyczna” doktryna kary, która jest kamieniem węgielnym religii
chrześcijańskiej, rozpalała ogień Inkwizycji, podsycała stosy i komnaty tortur,
i odczłowieczała ludzi.
(…)
W
Nowym Testamencie największy nacisk położony jest na pochwałę ubóstwa i
przyszłe kary dla bogaczy; ale poza pojedynczymi przypadkami, strach przed
piekłem nie powstrzymał chrześcijan przed gromadzenia bogactw. Najstraszliwsze męki
piekielne, w każdej religii są zarezerwowane dla niewierzących, jednak nigdy
nie było żadnej religii, która nie miała swoich niewiernych. To nie strach
przed torturami ogranicza skłonność do odejścia od wiary, ale prześladowania; i
nawet to, finalnie jedynie odwleka odwrócenie się od przyjętych wierzeń…
To naprawdę świetna pozycja i zachęcam wszystkich
znających język do jej przeczytania. Czasem trudno uwierzyć, że ta książka ma
sto lat!
Podejrzewam, że nie ma, co liczyć na polskie wydanie. Więc może jest wśród Was ktoś, kto wziąłby na siebie przetłumaczenie całości? Tak tylko sobie marzę…bo uważam, że to ważna pozycja i szkoda byłoby jej nie przedstawić szerszemu gronu w naszym kraju.
Podejrzewam, że nie ma, co liczyć na polskie wydanie. Więc może jest wśród Was ktoś, kto wziąłby na siebie przetłumaczenie całości? Tak tylko sobie marzę…bo uważam, że to ważna pozycja i szkoda byłoby jej nie przedstawić szerszemu gronu w naszym kraju.
Tymczasem zostawiam Was i wieczorem spotykamy się
w kolejnej części Niepoprawnie Skomentowanej Biblii J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz