Źródło: http://bit.ly/SPIakj |
Bo przecież Marysia nie powiesiła się bo miała depresję, czy dlatego, że ktoś ją skrzywdził. Ona powiesiła się, bo ktoś jej nawkładał do głowy głupot o tym, że jej tata jest w niebie i że jak ona umrze to sie z nim spotka.
O czym powyższy artykuł nie wspomina, to list jaki dziewczynka zostawiła. Brzmiał on tak:
"Droga Mamo. Nie bądź smutna. Ja tylko bardzo tęsknię za tatą. Chcę go znowu zobaczyć."
źródło
Ale pomińmy w tym momencie fakt, że fakt.pl czy wp.pl mają w dupie dziennikarską rzetelność, bo to nie nowość...
Ta historia pokazuje bardzo dobitnie jedną rzecz.
Indoktrynacja dzieci przez dogmaty religijne jest bardzo groźna i szkodliwa.
Rodzice tłumaczą dzieciom, że postaci i sytuacje w kreskówkach, telewizji czy bajkach nie są prawdziwe, są fantazją. Robią to, w obawie o zdrowie i bezpieczeństwo swoich dzieci. Jednak pozwalają, czy wręcz przymuszają swoje dzieci do wchłaniania bajek i groźnych pseudo-prawd o podłożu religijnym. Dlaczego? Bo w tych bajkach występuje Bóg, a opowiada o tym kapłan?
Jest w tym jakaś straszna hipokryzja rodziców. Całe morze niekonsekwencji.
Nie obwiniam tylko rodziców, bo winę ponosi też kościół i jego mechanizmy propagandy i indoktrynacji od najmłodszych lat. Jednak to, że rodzice pozwalają na to, żeby ich dziecko było karmione taką wiedzą nie jest zbyt odpowiedzialnym stanowiskiem w procesie wychowywania i kształtowania własnego dziecka.
Bo jeśli się zastanowimy i jakikolwiek dogmat religijny zostałby Ci przedstawiony, po raz pierwszy, gdybyś miał 20-30 lat, to zapewne nigdy byś w niego nie uwierzył i takiemu apologecie, po prostu byś powiedział, żeby spieprzał ze swoimi pamfletami i cudami na kiju.
Dziecko tego nie może i nie potrafi tego zrobić z wielu powodów. Jednym z tych powodów jest fakt, że jego rodzice chcą, żeby akurat w tę wersję głupot wierzyło, mimo, że sami mają to głęboko w dupie, a często sami w to nie wierzą. I jeśli dzieje się taka tragedia, to obwiniam, subiektywnie, rodziców na równi z kościołem.
Wiem, że ten artykuł ma już trochę czasu, ale nie mogłem obok niego przejść obojętnie.
Prześlijcie ten artykuł do swoich znajomych, którzy nie widzą niczego złego w nauczaniu religii dzieci. Niech spojrzą na to z perspektywy tego, że cała ich praca przy tłumaczeniu dzieciom różnicy pomiędzy rzeczywistością a fikcją jest kompromitowana przez nauczanie religii. I może prowadzić do tragedii...
Religii czasem nie rozumieją dorośli ludzie, nie pozwalajmy aby dzieci były nią indoktrynowane, bo to jest psychiczne molestowanie, krzywdzenie i wykrzywianie podanych umysłów.
I najważniejsze - niech każdy, kto chociaż trochę racjonalnie myśli odpowie na jedno pytanie:
Co dziecko, realnie zyskuje w kontakcie z rzeczywistością poprzez religię?
Bo ja nie widzę żadnych pozytywów. Ale jak ktoś widzi, to chętnie o tym podyskutuję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz