Śniadanie zjedzone, pranie wstawione, można, zatem wyrzucić
z siebie cotygodniowy ładunek nie do końca pozytywnych emocji.
55. Autowkurw
No dobra, może nie wkurw, ale na pewno się tym poirytowałem.
W środę po pracy wyjechałem z roboty w głusze pod Bełchatowem. Pisze głusze, bo o ile momentami można było się dodzwonić, to z Internetem zapomnij. I to było super. Bo trzeba czasem się oderwać od sieci, fejsbuka, youtuba i tego bloga też. Na czym zatem poległą mój wkurw na samego siebie?
W środę po pracy wyjechałem z roboty w głusze pod Bełchatowem. Pisze głusze, bo o ile momentami można było się dodzwonić, to z Internetem zapomnij. I to było super. Bo trzeba czasem się oderwać od sieci, fejsbuka, youtuba i tego bloga też. Na czym zatem poległą mój wkurw na samego siebie?
Funkcjonuje w pewnym ścisłe określonym rytmie.
Dom-praca-dom-obiad-pisanie-relaks-sen. I poza weekendami, w których element
pracy wypada, moje życie przez ostatnich kilka miesięcy wygląda tak samo. To
mój wybór i bardzo sobie cenię ten rytm, bo jest on bardzo produktywny i
powoduje, ze jak zdecyduję się na wyłom, to jest to raczej, jako nagroda, niż
jako złamanie dyscypliny. I czasem łamię ten plan z premedytacją. Wyjazd, który
się wczoraj popołudniu zakończył, był jednak czymś innym i właśnie sobie to
uświadomiłem.
Zostałem wyrwany na prawie dwa dni z mojego rytmu. I wczoraj
uświadomiłem sobie, że bardzo źle się z tym czuję. Wkurwia mnie to, że nie mogę
wrócić do swojego ukochanego planu, poukładanych zajęć. Najgorsze było to, że
nie miałem na to żadnego wpływu. Byłem zdany na pastwę innych.
I czuję pewien podskórny, szczypiący lęk przed kolejnymi takimi
akcjami. Zapewne, gdy osiągnę pierwsze cele mojego prywatnego życia lub znajdę kogoś,
kto w łagodny sposób nakieruję moją uwagę na siebie, to się zmieni. Póki, co będę
się starał unikać takich sytuacji, bo powodują one moje poirytowanie i sprawia,
że więcej rzeczy mnie wkurwia. A to nie jest dobre…
56. Po raz setny –
pijane mordy
Nie będę nikogo umoralniał czy piętnował. Każdy ma prawo do
spędzania swojego wolnego czasu jak tylko chce. Wkurwia mnie jedynie to, że jak
się taki człowieczek nawali jak stodoła to nie dość, że lotem
koszącym potrafi
narobić szkód, to jeszcze w dupie ma to, co inni sądzą na temat jego
zachowania. Zwłaszcza, gdy inwazyjnie i w bardzo irytujący sposób narzuca innym
swoją wolę. Jak masz trzydzieści lat i po konkretnej dawce alkoholu budzi się w
Tobie szalony nastolatek – zajebiście. Nie będę negował tego, że niektórym
alkohol pomaga pozbyć się tłumionych emocji czy otworzyć się na innych. Ale do
kurwy nędzy – jak wiesz, że zawsze po alkoholu robisz wiochę, atakujesz ludzi,
obmacujesz wszystko co ma tyłek, to fakt, że nic z tym nie robisz oznacza tylko
jedno – jesteś debilem. Bo jak nazwać inaczej człowieka, który od lat wie o
tym, że jak się nawali to powoduje problemy i sprawia kłopoty innym i sobie i
nic z tym nie robi? Ja nie wiem, ale dla mnie jest to oznaka skrajnej głupoty.
Staram się nie oceniać ludzi, ale jeśli ktoś notorycznie i z premedytacją przez
długi czas zachowuje się tak samo głupio, to chyba jednak jest głupi.
Tyle, bo wejdę w tematy, które nie do końca nadają się na Mały
Wkurw, a z całą pewnością je poruszę, jako osobne posty. Więc nie będę spojlerował.
Teraz chcę się uwalić i w spokojności przetrwać burzę postów na FB, bo wszystkim znajomym Zuckerberg przypomniał, że mam dziś urodziny…nie uważam, że to źle, bo fajnie jest dostać tyle życzeń od ludzi, nawet tych, których znam tylko z FB czy innych miejsc w sieci. Nie uważam, żeby doświadczenie (jako efekt) uzyskane za pośrednictwem Internetu miało mniejszą wagę niż w realu. Jest inne, ale na pewno nie gorsze.
Teraz chcę się uwalić i w spokojności przetrwać burzę postów na FB, bo wszystkim znajomym Zuckerberg przypomniał, że mam dziś urodziny…nie uważam, że to źle, bo fajnie jest dostać tyle życzeń od ludzi, nawet tych, których znam tylko z FB czy innych miejsc w sieci. Nie uważam, żeby doświadczenie (jako efekt) uzyskane za pośrednictwem Internetu miało mniejszą wagę niż w realu. Jest inne, ale na pewno nie gorsze.
Także dziękuję wszystkim i jak znam życie, to
jeszcze coś dziś napiszę na temat bieżących spraw.
Jutro zapraszam na lekturę Koranu.
Jutro zapraszam na lekturę Koranu.
Tymczasem…AMEN!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz