kard. Stanisław Dziwisz (fot. Jarosław Roland Kruk/Wikimedia Commons) |
Kardynał Dziwisz…i na tym mógłbym zakończyć ten wpis. To
esencja i puenta wszystkiego, co prezentuje kościół katolicki w Polsce. Ale nie
zakończę. Bo w sobotę, ten cymbał znowu dał popis swojej ignorancji i hipokryzji.
Wgryźmy się, zatem w jego wypowiedź, bo jest warta kilku słów komentarza.
„Czego lub kogo nie powinniśmy się lękać? Nie powinniśmy się
lękać Chrystusa i jego Ewangelii”
Ja się raczej obawiam. Przede wszystkim faktu, że przesłanie
Ewangelii jest zbudowane wokół cierpienia, jako szlachetnego czynu i cedowaniu odpowiedzialności.
Oczywiście chciałbym, żeby mojemu sąsiadowi obcięto rękę za mój kredyt, bo go
nie lubię, ale jeśli ktoś poważnie traktuje swoje życie, to zrzucanie odpowiedzialności
za swoje czyny powinno być ostatnią rzeczą. Jednak w chrześcijańskiej doktrynie
jest podstawą. Więc raczej, jako społeczeństwo nie powinniśmy zbyt przychylnie
patrzeć na takie pomysły.
„Kościół jest naszym wspólnym dobrem i jest otwarty dla
wszystkich.”
Poza homoseksualistami, lewakami, ateistami, feministkami i
wszystkimi, którzy myślą inaczej niż karzą katabasy. No chyba, że zrezygnują z tego,
kim są i przyjmą mentalność niewolnika, owcy i przyłączą się do klepiącego zdrowaśki
tłumu intelektualnych ignorantów. Wtedy tak.
„Kościół w Polsce nie chce panować, nie chce odbierać
człowiekowi wolności.”
Bidulki. Nie chcą, ale muszą. Bo przecież samodzielne myślenie
nie jest popierane i pielęgnowane w kościele. W moim odczuciu tam gdzie zaczyna
się religia, kończy się wolność osobista. Kontrola myśli, budowanie
permanentnego poczucia winy i wciskanie się w każdą sferę życia jest ograniczeniem
wolności. CO do władzy – kościół zawsze chciał panować, wiec takie gadanie jest
o prostu głupie. Kościół ma władzę, bo o nią walczy. Władze polityczną, obyczajową,
moralną. Według mnie, Dziwisz zwyczajnie kłamie.
„Kościół w Polsce starał się zawsze służyć narodowi, być z
nim w doli i niedoli, dzielić los jego córek i synów. Tak jest niemal od
tysiąca pięćdziesięciu lat. Tak jest i dzisiaj. Nie chcemy o tym przekonywać
tylko słowami, lecz także czynami.”
Tak jak kościół wspierał powstanie listopadowe (papież
Grzegorz XVI, encyklika „Cum primum” z 1832 roku); katolicy nie współpracowali z
nazistami; nie układał się z władzami PRL; i nigdy, ale to nigdy, kościół nie
zabił żadnego Polaka rękoma swoich zakonów. Oczywiście wszyscy Polacy jak jeden
mąż, bez oporów przyjęli katolicyzm i nikt nie protestował, Polacy sami palili pogańskie
świątynie i niszczyli dorobek kultury przed rokiem 966. Tak – kościół katolicki
służy narodowi…tylko nie polskiemu…ale to detal…
„Papież Franciszek twierdzi, i ma rację, że polityka jest
najwyższym wyrazem miłości. Czy to nie zobowiązuje nas, by przestrzeń naszego
życia politycznego oczyścić z wszelkich form agresji, chronicznej nieufności i
uprzedzeń wobec inaczej myślących?”
Czyli najpierw mówi, że nie chcą rządzić, a później mówi, że
ich zasady musza być wprowadzone w politykę. Czy można o bardziej wyraźny przykład
pełzającej hipokryzji i dążenia do władzy? Moim zdaniem nie.
Zastanawiam się, jak chociaż odrobinę myślący i orientujący się
w historii i bieżących wydarzeniach Polak może wierzyć w takie teksty. Nie rozumiem
jak ogromna rzesza ludzi, którzy są zapewne porządnymi, dobrymi i w sumie uczciwymi
obywatelami, może kupować te psalmy hipokryzji i wspierać instytucję, która nie
tylko nie służy Polsce, ale wprost i bez skrupułów kradnie, kłamie i nastawia
ludzi przeciwko sobie, wszystko tłumacząc bajkami z epoki brązu i doktrynami wymyślonymi
by doić plebs.
Nie wiem czy doczekam momentu, gdy Polacy się obudzą, mam nadzieję,
że tak.
Miłego poniedziałku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz