W USA przyszła moda na tak zwane „Bale czystości”. Polega to
na tym, że ktoś wymyślił, że jak w domu rodzinnym brakuje ojca, to dziewczyny
znajdują w zastępstwie chłopaka i pojawia się seks. I na kanwie tej koncepcji
pojawił się pokraczny potworek. Otóż na typowym Balu Czystości pojawiają się miesiączkujące
już dziewczyny wraz z odświętnie ubranymi ojcami i dochodzi do zaślubin ojca i
córki. Serio. I to nie córki ślubują ojcom swoją czystość, tylko tatusiowie ślubują,
że będą bronić swoich córek przed „grząskimi bagnami bycia wykorzystaną”.
Zacytuję za portalem natemat.pl
typową przysięgę ojcowską:
„Ja, ojciec [tu: imię
dziewczyny] przed Bogiem zobowiązuję się bronić mojej córki i strzec jej w
sferze czystości seksualnej. W swoim własnym życiu również będę czysty - jako
mężczyzna, mąż i ojciec. Będę modlił się za moją córkę i żonę, jako kapłan
domowego ogniska. Moje poświęcenie będzie wykorzystane przez Boga, by wpłynął
na pokolenia, które dopiero nadejdą”. Po czym wręczają swoim córeczkom
pierścienie czystości.
I niby OK. Amerykańscy ewangelicy byli zawsze ostro pogrzani
i nie powinno to być wielkim szokiem. Mimo wszystko mam z tym pewien problem.
Dlaczego to ojcowie składają przysięgę? Dlaczego nikt nie
pyta tych dziewczyn o zdanie? Wiem, że zdarzają się przypadki, gdy to same
córeczki pod presja grupy rówieśniczek, kółka religijnego same chcą to zrobić.
Ale szczerzę wątpię, ze wszystkie ceremonie odbywają się zawsze przy stu
procentowej woli tych dziewczyn. Nie mówiąc już o zrozumieniu, o czym tak naprawdę
jest mowa. Co wie o seksie dziewczyna, która dopiero zaczęła miesiączkować? Bardzo
niewiele albo zupełnie nic. Zmuszanie jej albo wywieranie presji do
uczestnictwa w takim bzdurnym obrzędzie nie robi nic dobrego. Po pierwsze –
stygmatyzuje seks, jako krzywdę i coś niedobrego. Po drugie – ustawia te
dziewczyny w pozycji ofiar zanim w ogóle rozpoczęły świadomą podróż w świat
swojej seksualności. No i po trzecie – nakłada na nich kajdan i tunel
heteroseksualności, czyli tatusiowie zakładają, że ich córeczki są hetero. Mimo
tego, że one same nawet tego nie wiedzą.
Swoją droga zerknijcie na te zdjęcia, przecież to jest jak
żywcem wyjęte z jakiegoś katalogu dla zboczeńców…
Photographer: David Magnusson/Purity |
Photographer: David Magnusson/Purity |
Photographer: David Magnusson/Purity |
Photographer: David Magnusson/Purity |
No i czemu to ma służyć. Komfortowi tatusiów? Uwiązaniu
dziewczyn do głupot, w które wierzą ich ojcowie? Bo ja nie widzę dobrego wyniku
takiej działalności. Wszyscy słyszeli o modzie na czystość przedmałżeńską w USA,
gdy badania wykazały znaczny wzrost stosunków analnych i oralnych wśród młodzieży
deklarującej taką czystość. Bo przecież dziewicą zostanie…
Pisałem już sporo o swoim podejściu do seksu (TAG: seks) i nie
zamierzam tutaj niczego dublować. Uważam, że jakakolwiek ingerencja w sferę seksualności
bez zgody i woli drugiej osoby jest naruszeniem jej podstawowych praw, jako
człowieka. A znamiona takiej właśnie kontroli noszą Bale Czystości. Seks jest przyjemnością
i przywilejem wyżej rozwiniętych organizmów i nie powinien być traktowany jak
coś złego. Do czego prowadzi sztuczne tłumienie czy ograniczanie naturalnych
popędów widzimy w przypadku zachowań w więzieniach czy kościele. Do czego
prowadzi demonizacja seksu widzimy, na co dzień wśród ludzi nas otaczających,
którzy na samo wspomnienie o seksie rumienią się i chowają w najciemniejszą
dziurę. Seks już od dawna nie służy tylko i wyłącznie prokreacji. Przy dzisiejszym
rozwoju technologii nie jest nawet do prokreacji niezbędny.
Dlaczego zatem seks jest demonizowany; dlaczego boimy się po
nim rozmawiać nawet z najbliższymi; dlaczego nie chronimy własnych dzieci przed
wykorzystaniem seksualnym wiedzą o seksie, tylko zamiast tego, zakrywamy im oczy,
gdy cokolwiek z tym związane się pojawia. Ja widzę tutaj bardzo dużą winę w
religii. Zwłaszcza tej instytucjonalnej. Bo jak zupełnie szczerze przyjrzymy
się kondycji seksu w kulturze, to nie widzę żadnych racjonalnych przeciwskazań
dla edukacji seksualnej i seksualnej otwartości wobec ludzi, którzy tego chcą.
Murem w tym wypadku są religijne przekonania i wynikające z dogmatów
konserwatywne poglądy.
Oczywiście mówię cały czas o dorosłych i dojrzałych
ludziach, bo wiem, co oznacza nadmierna ekspozycja młodych ludzi na
pornografię, która jest wypaczonym obrazem seksualności. Ale nie unikniemy
tego, że małolaci oglądają pornosy. Nie ważne jak mocno byśmy chcieli z tym
walczyć. Jeśli jednak nie wytłumaczymy dziecku, że pornos, taka jak reklama czy
film, jest tylko przerysowanym wyobrażeniem lub wręcz fikcją, to zakazy na nic
się nie zdadzą. Uczyć nie zakazywać; tłumaczyć nie blokować.
Życie jest grą i im lepiej i dokładniej poznasz jego zasady,
tym będzie Ci łatwiej. Ale musza to być zasady wynikające z faktów, stanu
rzeczywistego, nie z instrukcji sprzed setek lub tysięcy lat, która powstała,
jako wynik niewiedzy. Tylko posiadając pełną wiedzę możemy dokonywać świadomych
i odpowiedzialnych wyborów…niestety zbyt często systemy nas otaczające nam tę
wiedzę ograniczają lub wypaczają. I bardzo ważne – jak Tobie coś się nie
podoba, to nie znaczy, że ktoś inny tego nie będzie lubił; jak Tobie coś nie
wyszło, to nie znaczy, że nie wyjdzie innym. Pamiętajcie o tym, gdy dziecko
albo ktokolwiek inny zada Wam trudne pytanie. I tak jak nie powinniście na
swoje dziecko nakładać po narodzinach kajdanów religijnych, tak nie nakładajcie
na nie łańcuchów seksualnej opresji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz