Pewnie czasem
zastanawiacie się, dlaczego mimo dyskusji, przedstawienia argumentów, a czasem
nawet wyrażenia pełnej zgody z Waszym stanowiskiem, osoby wierzące nadal
pozostają w swoich postawach. Czasem rozmawiacie z kimś i on wyraźnie mówi – „masz
rację, kurde to głupie, jaki ja byłem łatwowierny”. Po czym spotykacie go jakiś
czas później i nadal tkwi on w tym samym miejscu. Dziwne, prawda?
Otóż w ekonomii jest takie
pojęcie jak błąd utopionych kosztów. Polega ono na tym, że jeżeli ktoś inwestuje
w dane przedsięwzięcie, to ma przekonanie, że jeśli okazuje się ono nietrafne,
to wycofanie się z tej inwestycji oznacza stratę tych zasobów. I to jest
prawda. Wszystko, co zostało już zainwestowane przepadło. Tym bardziej nie
powinniśmy nadal inwestować w ten projekt. Tymczasem wiele osób nadal ładuje
zasoby w to przedsięwzięcie.
Wynika to z tego, że bardzo
trudno nam się pogodzić ze stratą. Z drugiej strony, będziemy się oszukiwać, że
może jednak na tym zarobimy…albo przynajmniej zminimalizujemy sobie
dotychczasowe straty. To jest trochę tak jak z hazardzistą w kasynie. Zaczyna
grę z nadzieją na główną wygraną, jackpota. Po jakimś czasie i utopieniu
kilkuset złotych, myśli chociażby o odkuciu się i dalej wrzuca pieniądze. Nawet
na sam koniec gry liczy, chociaż na to, że ciutkę wyciągnie z maszyny.
Niestety, jak to mówią „House always wins”…
To całkowicie nieracjonalne.
Strata powinna prowadzić do wycofania się z inwestycji. Zwłaszcza, gdy
przedstawione zostają dowody na to, że projekt nie ma szans na powodzenie, nie
da się z niego wyciągnąć żadnych korzyści.
Wchodząc z świat
religii, mechanizm jest podobny. Ludzie inwestują czas i zasoby w nadziei na
spełnienie się obietnic, jakie systemy wierzeń składają. Skonfrontowani z
rzeczową argumentacją, że obietnice nie mają pokrycia z rzeczywistością, nie ma
dowodów na ich spełnianie ani na żadne zwroty z inwestycji, osoba religijna
stoi przed dylematem typowym dla hazardzisty. Czy wycofać się z gry, godząc się
na to, że to, co już straciłem, to straciłem i tyle. Idziemy dalej. Czy też
zainwestować jeszcze trochę, bo może jednak rzeczywistość i dowody da się przechylić
w naszą stronę, chociaż tak, żeby coś zyskać.
To, dlatego tak trudno
jest osobom religijnym porzucić swoją wiarę. Zainwestowali już tyle, że wydaje
im się, ze porzucenie tej inwestycji będzie stratą, podczas gdy ta stratą już
się stało. Kontynuowanie inwestycji wydaje im się racjonalne, jest tymczasem całkowicie
nieracjonalne.
Może łatwiej będzie Wam,
dzięki temu, zrozumieć niektórych wierzących podczas rozmów. Może uda Wam się przekonać
ich o tym, że to, co robią jest rozpoznanym błędem i wynika z nieracjonalnego błędu
utopionych kosztów. Nie wiem. Mam jedynie nadzieję, że to, co piszę jakoś Wam
się przyda…nie tylko w świecie idei i poglądów, ale może także w codziennym
życiu J
PS.
Wieczorkiem Biblia…jeszcze nie wiem czy dziś zamkniemy Księgę Kapłańską, bo
chciałbym ją podsumować budując swoisty kodeks praw…więc może dziś skończymy
komentarze, a za tydzień zabawimy się w prawodawców i zbudujemy kodeks praw
według Bogusia;) Zobaczmy J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz