Czy wszyscy
są oczyszczeni, czyści, wymuskani? Nie ma tu nikogo nieczystego? Bo wiecie, Boguś
ma obsesję na punkcie higieny i nie możemy go kalać swoimi brudnymi ślepiami…więc
jak wszyscy wyszorowani – jedziemy dalej z Księgą Liczb!
Rozdział 20
1 W
pierwszym miesiącu przybyła cała społeczność Izraelitów na pustynię Sin. Lud
zatrzymał się w Kadesz; tam też umarła i tam została pogrzebana Miriam.
Bidulka. Ale była kobietą. Jedno zdanie wystarczy! Wystarczy!
2 Gdy
zabrakło społeczności wody, zeszli się przeciw Mojżeszowi i Aaronowi.
Znowu bunt! Będzie pogrom?
3 I kłócił
się lud z Mojżeszem, wołając: Lepiej by było, gdybyśmy zginęli, jak i bracia
nasi, przed Panem.
4 Czemuście
wyprowadzili zgromadzenie Pana na pustynię, byśmy tu razem z naszym bydłem
zginęli?
Cały czas zadaję sobie to pytanie i nic…taki kaprys Bogusia…
5
Dlaczegoście wywiedli nas z Egiptu i przyprowadzili na to nędzne miejsce, gdzie
nie można siać, nie ma drzew figowych ani winorośli, ani drzewa granatowego, a
nawet nie ma wody do picia?
Ani wina do picia…bo nie ma winorośli. Się towarzystwu pić
chce…
6 Mojżesz i
Aaron odeszli od tłumu i skierowali się ku wejściu do Namiotu Spotkania. Tam
padli na twarz, a ukazała się im chwała Pana.
A nie można załatwić tych spraw normalnie? Między ludźmi? Tylko
trzeba od razu do Boga uderzać…nawet nie próbując.
7 I przemówił
Pan do Mojżesza:
8 Weź laskę
i zbierz całe zgromadzenie, ty wespół z bratem twoim Aaronem. Następnie przemów
w ich obecności do skały, a ona wyda z siebie wodę. Wyprowadź wodę ze skały i
daj pić ludowi oraz jego bydłu.
Chciał powiedzieć daj pić temu bydłu i jemu bydłu…chyba…
9 Stosownie
do nakazu zabrał Mojżesz laskę sprzed oblicza Pana.
10 Następnie
zebrał Mojżesz wraz z Aaronem zgromadzenie przed skałą i wtedy rzekł do nich:
Słuchajcie, wy buntownicy! Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę?
11 Następnie
podniósł Mojżesz rękę i uderzył dwa razy laską w skałę. Wtedy wypłynęła woda
tak obficie, że mógł się napić zarówno lud, jak i jego bydło.
A jak by uderzył trzy razy, to co by poleciało? Winko?
12 Rzekł
znowu Pan do Mojżesza i Aarona: Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie
objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów, dlatego wy nie wprowadzicie tego
ludu do kraju, który im daję.
Za to, że ludzie mieli wątpliwość on karze tych, którzy zwrócili
się do niego o pomoc. Niezła paranoja…karani za uciekanie się pod opiekę
bóstwa.
13 To są
wody Meriba, gdzie się spierali Izraelici z Panem i gdzie On objawił wobec nich
swoją świętość.
14 Z Kadesz
wyprawił Mojżesz posłów do króla Edomu, <żeby mu powiedzieli>: Tak mówi
brat twój, Izrael: Ty znasz wszystkie utrapienia, jakie na nas spadły.
15 Niegdyś
powędrowali przodkowie nasi do Egiptu, i przebywaliśmy tam długi czas.
Egipcjanie jednak źle się obchodzili z nami, podobnie jak i z przodkami
naszymi.
16 Wołaliśmy
wtedy do Pana, a On usłyszał głos nasz i posłał anioła, który nas wyprowadził z
Egiptu. Znajdujemy się teraz w Kadesz, mieście położonym na granicy twego
obszaru.
17 Pozwól
nam łaskawie przejść przez twoją ziemię. Nie pójdziemy przez pola ani winnice i
nie będziemy pić wody ze studni. Chcemy jedynie skorzystać z drogi królewskiej
i nie zboczymy ani na prawo, ani na lewo, dopóki nie przejdziemy twoich granic.
Rozsądna propozycja i chyba niezbyt kłopotliwa…
18
Odpowiedział im Edom: Nie pójdziecie przez nasz kraj, w przeciwnym razie
zastąpimy wam drogę z mieczem w ręku.
To pewnie sprawka Bogusia, bo już się znudził tymi ciągłymi jękami
i będzie trzeba przetrzebić trochę lokalną ludność.
19
Odpowiedzieli im wówczas Izraelici: Chcemy jedynie przejść utartą drogą. A
gdybyśmy pili waszą wodę - tak my, jak i trzody nasze - zapłacimy. Nie chodzi o
nic więcej, tylko o zwykłe przejście.
20
Odpowiedział [Edom]: Nie przejdziecie! I wyszedł Edom naprzeciw nich z wojskiem
licznym i dobrze uzbrojonym.
NIE PRZEJDZIECIE! Normalnie jak Gandalf do Balroga.
21 Zabronił
Edom przejścia Izraelowi przez swoje granice, Izrael więc odszedł w bok od
niego.
22 Izraelici
- cała społeczność - ruszyli z Kadesz i przybyli pod górę Hor.
Co za nędza…a już myślałem, że bitka będzie…
23 Na górze
Hor, leżącej na granicy ziemi Edom, przemówił Pan do Mojżesza i Aarona:
24 Aaron
zostanie przyłączony do swoich przodków, gdyż nie wejdzie do ziemi, którą dam
synom Izraela, dlatego że sprzeciwiliście się memu rozkazowi u wód Meriba.
Kto się sprzeciwił? Bo sobie nie przypominam! Pic im się
chciało i zapytali Bogusia – WTF? To oznacza sprzeciw i musi być za to kara?
Hmmm….
25 Weź
Aarona i syna jego Eleazara i przyprowadź ich na górę Hor.
26 Tam niech
zdejmie Aaron swoje szaty, a ty ubierzesz w nie jego syna Eleazara, Aaron zaś
będzie przyłączony [do przodków]. Tam on umrze.
Tak po prostu? Ma zginąć nagi na górze? Chyba się Bogu naprawdę
nudzi..
27 Mojżesz
postąpił według rozkazu Pana, i weszli na oczach całej społeczności na górę
Hor.
28 Mojżesz
zdjął z Aarona jego szaty i przyodział nimi jego syna Eleazara. Aaron umarł na
szczycie góry, a Mojżesz z Eleazarem zstąpili na dół.
29 Skoro
dowiedziała się cała społeczność, że Aaron umarł, opłakiwał go dom Izraela
przez trzydzieści dni.
I stąd teraz baby żałobę noszą…
Rozdział 21
1 Król
Aradu, Kananejczyk, mieszkający w Negebie, dowiedział się, że Izraelici
nadciągają drogą od Atarim. Napadł na Izraela i wziął trochę ludzi do niewoli.
Jest! Będzie bójka, bitwa, wojna, rzeź, masakra i trupy!
2 Wtedy
[Izraelici] złożyli następujący ślub Panu, mówiąc: Jeśli dasz ten lud w nasze ręce,
klątwą obłożymy ich miasta.
3 I
wysłuchał Pan głosu Izraela wydał w ich ręce Kananejczyków. Izraelici obłożyli
klątwą ich oraz ich miasta. Stąd miejscowość ta otrzymała nazwę Chorma.
A nie mógł Bóg sam tego zrobić? I dlaczego zmieniają nazwy
miast? Kto im dał prawo!
4 Od góry
Hor szli w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi
jednak lud stracił cierpliwość.
5 I zaczęli
mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu
na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm
mizerny.
Co za tłum pieprzonych jęczybuł…co jest z tymi ludźmi…co i
rusz narażają się wszechmocnemu psychopacie i się potem dziwią jak ich dojeżdża…
6 Zesłał
więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba
Izraelitów zmarła.
Ten też jest dobry! Usłyszy jęk – zabija kogo popadnie, aż się
uspokoją. A przecież to jego wina, że nie wyposażył swoich ludzi prawidłwoo do
drogi i kazał im iść gdzieś przez pustynię. Dobry tatuś…
7 Przybyli
więc ludzie do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i
przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże. I wstawił
się Mojżesz za ludem.
8 Wtedy
rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy
ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu.
Znowu jakieś czary-mary zamiast – PSTRYK i po kłopocie. Coś
słaby ten Bóg..
9 Sporządził
więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście,
jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy
życiu.
A nie mógł Bóg wyleczyć tych już ukąszonych i usunąć tych węży?
Ale mnie drażni ta pozorowana wszechmoc objawiająca się poprzez to, że nie może
najprostszą metoda pozbyć się kłopotu…który, notabene, sam sprowadza i karze
sobie dziękować za jego rozwiązanie.
10 Stamtąd
ruszyli Izraelici w dalszą drogę i rozbili obóz pod Obot.
11 Od Obot
ciągnęli dalej i rozbili obóz pod Ijje-Haabarim, na pustyni położonej na wschód
od Moabu.
12 Stamtąd ruszyli
dalej i zatrzymali się w dolinie potoku Zared.
Czy te nazwy coś znaczą? Ich podawanie nadaje jakiś sens
opowieści? Chyba nie…
13 I znów
poszli dalej i rozłożyli się obozem po drugiej stronie rzeki Arnon, która
płynie przez pustynię, biorąc początek w kraju Amorytów. Arnon bowiem stanowi
granicę między Moabitami i Amorytami.
14 Dlatego
powiedziane jest w księdze "Wojen Pana":
Co to za księga? Jakiś link? Cokolwiek?
15 [Od
strony] Waheb w Sufa i potoków Arnonu, pochyłość potoków ciągnących się aż do
miejsca Ar, przylegająca do granicy Moabu.
16 Stamtąd
[udali się] do Beer. Jest to studnia, o której powiedział Pan do Mojżesza:
Zgromadź lud, a Ja mu dam wodę!
17 Śpiewali
wtedy Izraelici pieśń następującą: Tryskaj, źródło! Opiewajcie je!
18 Studnia,
którą kopali książęta i naczelnicy ludu drążyli berłem i swymi laskami. Z Beer
[ruszyli] do Mattany,
19 z Mattany
do Nachaliel, a z Nachaliel do Bamot.
20 Z Bamot
do doliny, która leży w ziemi Moabu, obok góry Pisga wznoszącej się nad
pustynią.
21 Następnie
wysłali Izraelici posłów do Sichona, króla Amorytów, którzy mieli [mu]
oznajmić:
Znowu będą chcieli przejść i znowu uparty władyka powie
głosem Gandalfa Szarego – NIE PRZEJDZIECIE…dobrze myślę?
22 Chcemy
przejść przez twoją ziemię. Nie wejdziemy na pola ani do winnic i nie będziemy
pili wody ze studzien. Chcemy tylko skorzystać z drogi królewskiej, póki nie
przekroczymy twych granic.
23 Sichon
jednak nie dał Izraelitom przejścia przez swoją ziemię. Sichon zgromadził całe
swoje wojsko i skierował się ku pustyni, by zastąpić drogę Izraelitom. Przybył
do Jahsa i uderzył na Izraela.
I co? Pobili czy dostali łomot?
24 Izraelici
jednak pobili go ostrzem miecza i zdobyli jego kraj od Arnonu aż po Jabbok, aż
do kraju Ammonitów - Jazer bowiem znajduje się na granicy Ammonitów.
25 Izraelici
wzięli wszystkie te miasta. Następnie osadzili się Izraelici mocno we
wszystkich miastach Amorytów, w Cheszbonie i we wszystkich przynależnych doń
miejscowościach.
I tak już zostali, nie poszli dalej – koniec!
26 Cheszbon
był stolicą Sichona, króla Amorytów, który prowadził wojnę z poprzednim królem
Moabu i zabrał mu cały kraj aż po Arnon.
27 Dlatego
śpiewali pieśniarze: Idźcie do Cheszbonu! Niech będzie odbudowane i umocnione
miasto Sichona.
28 Gdyż z
Cheszbonu wyszedł ogień, płomień z miasta Sichona pochłonął Ar-Moab, panujące
nad wyżynami Arnonu.
29 Biada ci,
Moabie! Zgubiony jesteś, o ludu Kemosza! Dopuścił on ucieczkę twych synów i
niewolę twych córek u Sichona, króla Amorytów.
30 Cheszbon
wyniszczył niemowlęta aż do Dibonu, niewiasty aż do Nofach, a mężczyzn aż do
Medeby.
31 Izraelici
osiedlili się w kraju Amorytów.
32 Potem
Mojżesz wysłał [wywiadowców] celem zbadania Jazer; zajęli je następnie wraz z
przynależnymi doń miastami i wypędzili mieszkających tam Amorytów.
Momencik. To nie może być jeszcze ziemia obiecana, bo Mojżesz
nie miał do niej wejść. To po co podbijają cokolwiek po drodze? Powinni spuścić
łomot tym, którzy nie chcą ich przepuścić i iść dalej. Po co te osiedlanie się
i wyganianie ludzi?
33 Następnie
zawrócili i poszli w kierunku Baszanu. Król Baszanu, Og, wyruszył przeciw nim
razem z całym swoim wojskiem, chcąc stoczyć z nimi bitwę pod Edrei.
34 Lecz Pan
rzekł do Mojżesza: Nie bój się go! Dam go bowiem w twoje ręce razem z całym
wojskiem i krajem. Postąpisz z nim tak, jak postąpiłeś z Sichonem, królem
Amorytów, który mieszkał w Cheszbonie.
35 Pobili go
oraz jego synów i cały lud, tak że nikt nie ocalał, i wzięli jego ziemię w
posiadanie.
Zabili wszystkich? Nawet kobiety i dzieci? Po co?! JA nie mogę,
ta bezsensowna przemoc mnie odrzuca!
I taki
odrzucony żegnam się na dziś z Biblią. Za tydzień zobaczymy kogo jeszcze
wymordują Izraelici…buziaczki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz