Rzecz wypłynęła dwa dni temu i znalazłem ją na blogu Hemanta
Mehta znanego na YT jako Friendly Atheist.
Otóż katolicki, a jakże, ksiądz w australijskim Queensland
powiedział dzieciom w drugiej klasie szkoły podstawowej, żeby złożyły swoim mamusiom
życzenia na Dzień Matki. Święto te w Australii przypada na druga niedzielę
maja.
I pewnie nie ma w tym nic złego czy wrogiego, ale…
Ksiądz ten powiedział dzieciakom, że jednocześnie powinny podziękować
swoim mamusiom, że nie dokonały na nich
aborcji. No i jak nie wiedzą, co to jest, to powinny w domu o tym z
rodzicami porozmawiać.
Oczywiście przeprosił, bo dym się zrobił niesamowity, ale to
niewiele zmienia.
Otóż w Australii dzieci w drugiej klasie mają 7 lat. Czy
ktokolwiek z Was próbował kiedyś wytłumaczyć siedmiolatkowi, co to jest
aborcja? Czy ktokolwiek z Was próbował tłumaczyć to 10 latkowi?!
I można by pominąć kwestię wiedzy i konieczność jej
przekazania dzieciakom, która ten klecha zrzucił na rodziców.
Wyobraźcie sobie, co się musiało dziać jak dziecko przyszło do mamy i powiedziało „Mamusiu, dziękuję, że nie dokonałaś na mnie aborcji”.
To doskonale pokazuje, że to, z czym borykamy się w Polsce
nie jest kwestią mentalności polskiego kleru. To jest stanowisko i sposób
myślenia o tej kwestii całego kościoła katolickiego. Bez wyjątków!
Ten stan umysłu i postawa jest po prostu wśród kościelnych sukienkowych
normą. Usankcjonowana i utwardzaną droga myślenia.
Żaden ksiądz nie zastanowi się and tym, że aborcja jest dla
kobiety zawsze wyborem trudnym, niekiedy obciążonym ciężką traumą i psychiczną
torturą. Kobiety nie poddają się aborcji dla przyjemności (pewnie z marginalnymi
wyjątkami jakiejś dewiacji). To nigdy nie jest przyjemne i zapewne gdyby kobiety
mogłyby tego nie robić, to by tego nie robiły. I nawet, jeśli wybór usunięcia
ciąży jest wyborem dyktowanym pobudkami innymi niż zdrowotne czy finansowe, to
i tak nie jest wyborem łatwym. Zwłaszcza w społeczeństwach świadomych
konsekwencji aborcji i wpływu na zdrowie kobiety. A nie są to zawsze wpływy
pozytywne i każdy, kto wie na ten temat trochę więcej niż to, co usłyszy w kościele
o tym wie.
Nie będę tego dodatkowo komentował, bo i tak ten artykuł
wystarczająco mnie wkurzył. Niech poniższy obrazek posłuży za komentarz
końcowy.
Amen, kurwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz