Mam do osób kwestionujących naukę jedno pytanie. Dlaczego
chcecie zakwestionować całą metodologię naukową tylko, dlatego że kilka rzeczy
nie zgadza się z Waszymi wierzeniami lub religią?
Jak czytam, że nauka upraszcza rzeczywistość, myli się i
zmienia zdanie to mi się flaki przewracają.
Nie ma bardziej upraszczającego rzeczywistość stwierdzenia
niż „Bóg jest przyczyną wszystkiego”. I nie daje to nawet miejsca na pytania.
Nauka ciągle rewiduje swoje teorie, definiuje
rzeczywistość i prawa nią rządzące na podstawie empirycznych i doświadczalnych
dowodów. Religia nie dopuszcza nawet pomyłki i zmiany.
Jeśli mylisz się w sprawach religii to zapewne bardzo szybko znajdzie się ktoś, kto Cię naprostuje – i to nie do końca pokojowymi i rzeczowymi sposobami.
Jeśli mylisz się w sprawach religii to zapewne bardzo szybko znajdzie się ktoś, kto Cię naprostuje – i to nie do końca pokojowymi i rzeczowymi sposobami.
Wracając jednak do podważenia zasad nauki.
Nie pasuje Wam kilka teorii naukowych. Dlaczego nie rozmawiacie
o nich konkretnie, nie znajdujecie dowodów na ich obalenie zgodnie z naukowymi
metodami, które je ustanowiły. Nigdy nie obalicie teorii naukowej, jeśli nie
wejdziecie na ten sam poziom dyskusji. Naukowcy się będą z Was śmiać. Żadna święta
książka czy zestaw doktryn przekazywanych przez kapłanów, nie podważy procesu wielokrotnej
falsyfikacji dowodów, doświadczeń, eksperymentów czy testów.
Jeśli nie zamierzacie wchodzić w proces naukowego obalania
tez i teorii to nawet nie próbujcie, bo świadczy to o dwóch rzeczach:
- Nie rozumiecie procesu naukowego.
- Przedkładacie wiarę nad wiedzę.
Metoda naukowa jest skutecznym narzędziem postępu cywilizacyjnego.
Nie podważacie jej w odniesieniu do medycyny, elektryczności, informatyki,
motoryzacji czy lotnictwa.
Ale jak tylko pokazuje się jakaś teoria, która nie pasuje do religijnego obrazu rzeczywistości, to zarzucacie samej metodzie błędy, a naukowcom kretynizm, ślepotę i brak szacunku.
I zawsze się oburzacie, gdy ktoś w racjonalny sposób Wam tłumaczy,
dlaczego wiara i religia nie są niezbędne do życia.
Dobra rada – nie kwestionujcie i nie wchodźcie ze swoimi religijnymi
dogmatami i twierdzeniami na terytorium nauki, to nikt nie będzie próbował
waszych doktryn rozkładać i analizować. A jeśli pojawią się osoby z kręgów
naukowych, które to będą robiły, to na sto procent zrobią to z większa doza
szacunku i obiektywizmu niż obecnie.
Bo sami jesteście sobie winni tego, że nauka atakuje założenia
i tezy religii – weszliście z zabłoconymi butami w domenę nauki i opryskaliście
wszystko błotem.
Nie będzie zgody ani sojuszu nauki i religii. To niemożliwe.
Tylko nierozsądne albo bardzo wyrachowane osoby głoszą takie tezy.
Wiara nie potrzebuje wiedzy, a wiedza nie wymaga wiary. Koniec kropka. Nauka i religia, wiara nie uzupełniają się – one się wykluczają.
Dlatego powtórzę jeszcze raz:
Jeśli chcesz obalać teorie naukowe – stosuj metody naukowe.
Jeśli chcesz podważać metodologię i skuteczność nauki –
rozejrzyj się wokół siebie. Jesteś otoczony wynikami procesów naukowych.
Jeśli chcesz podważać wiedzę, to wiara nie jest adekwatnym
narzędziem.
Jeśli wykorzystujesz zdobycze nauki na potwierdzenie
religijnych tez lub tekstów, to nie masz prawa żądać immunitetu przed badaniami
Twoich wierzeń i dogmatów przez naukę.
I na koniec – tylko kwestionowanie rzeczywistości, krytyczne
myślenie i zmiany prowadzą do postępu i rozwoju.
Dogmaty nie mogą i nie są podstawą rozwoju cywilizacyjnego…ale o tym może kiedy
indziej J
Po południu zapraszam na kolejny odcinek czytania Biblii!
Amen…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz