Zapewne wielu z Was zna dogmat o
wszechmocy Boga i osadzony na nim paradoks. Jeśli nie to szybko to przedstawię.
Otóż definicyjnie, wszechmoc, omnipotencja,
to atrybut, mówiący o tym, że obdarzony nim byt może wszystko. I za tym od razu jak glut z nosa ciągnie się
paradoks zakamuflowany pod prostym pytaniem – Czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie może podnieść?
Oczywiście to rozwala nam całą koncepcję
wszechmocy.
Co zatem robią apologeci?
Redefiniują omnipotencję.
Teraz, według nich, omnipotencja
to możliwość zrobienia wszystkiego, co jest logicznie możliwe. Pominę
kwestię, że nakładanie na wszechmoc ograniczenia jest zaprzeczeniem wszechmocy.
Zamiast tego posłużę się przykładem z kamieniem i pokażę, że redefinicja nie
likwiduje bzdurności tej cechy nieistniejącego Boga.
Otóż, jeśli działanie z pytania do
paradoksu - Czy Bóg może stworzyć kamień,
którego nie może podnieść?, rozbijemy na pojedyncze czynności, możemy sprawdzić
czy są one logicznie możliwe. I przeniosę te działania na mnie, żebyśmy stąpali
po ziemi i na tę chwilę nie musieli się zastanawiać nad samą istotą istnienia Boga.
Pierwszym krokiem jest stworzeni
kamienia. Czy ja mogę stworzyć kamień? Tak! Wystarczy, że dacie mi trochę dynamitu,
pokażecie paluszkiem na górę i mogę Wam stworzyć kamień. Zatem stworzenie
kamienia jest logicznie możliwe.
Drugim jest podniesienie kamienia.
Czy mogę podnieść kamień? Puszczałem niejednokrotnie kaczki na jeziorze, a zdarzyło
się wybić szybę, albo dwie. Więc tak – podniesienie przeze mnie kamienia jest
logicznie możliwe.
Czy kamień może mieć wagę uniemożliwiającą
jego podniesienie przez kogoś, kto go stworzył? Oczywiście! I wcale to nie musi
być bardzo duży ciężar. Myślę, że dwieście kilo załatwi każdego. Czyli wcale
nie taki duży i nie trudny do stworzenia kamień. Zatem istnienie kamienia zbyt ciężkiego,
aby jego twórca mógł go unieść, jest logicznie możliwe.
Podsumujemy. Z ludzkiego, mojego punktu
widzenia, logicznie możliwe jest stworzenie kamienia, którego nie mógłbym
podnieść. Czyli, jeśli Bóg, nie może zrobić tego, co dla mnie jest logicznie
możliwe – to nie jest wszechmocny!
Poza tym wszelkie cechy absolutne
(wszechwiedza, wszechobecność) są wewnętrznymi paradoksami. Natrafiłem na
bardzo fajny przykład jak można uwalić cechę wszechwiedzy.
Ci, którzy kumają trochę programowanie
od razu zobaczą, że Bóg nie może być wszechwiedzący.
Otóż pytanie brzmi: Czy Bóg może przewidzieć, czy poniższy
program kiedykolwiek się zatrzyma?
Program jest bardzo prosty:
function Halting (prediction)
if prediction == ‘halt’
while 1
end
else
return
end
while 1
end
else
return
end
Wystarczy, zatem program, który zawsze
w przypadku jakiejkolwiek boskiej przepowiedni wykona akcję dokładnie odwrotną.
I okazuje się, że tego Bóg nie jest w stanie przewidzieć, bo jakakolwiek byłaby
jego przepowiednia, program zrobi rzecz odwrotną :)
Tylko nie myślcie o tym zbyt
długo, bo zacznie Was boleć głowa.
Problemem podstawowym jest to, że
cechy absolutystyczne są obciążone paradoksami.
Po pierwsze – udowodnienie prawdziwości
cechy lub atrybutu nie udowadnia istnienia bytu posiadającego ten
atrybut/cechę.
Po drugie – pamiętajmy. Cały czas mówimy o argumentacji za istnieniem Boga, nie o dowodach na jego istnienie.
Po drugie – pamiętajmy. Cały czas mówimy o argumentacji za istnieniem Boga, nie o dowodach na jego istnienie.
Miłego dnia, a wieczorem zapraszam
na kolejne czytanie Księgi Kapłańskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz