Ziemia jeszcze, co prawda nie okrzepła na grobach ofiar z
Charlie Hebdo, a już zaczyna się propagandowa przepychanka wokół całego ataku.
I w całym tym zamieszaniu, tak, możemy mówić o zamieszaniu, ważne jest, byśmy
nie zapominali o prawdzie naturze rzeczy. Bo obraz powoli zaczyna się
zamazywać, zwłaszcza jak w grę wchodzą wpływy i władza.
Z jednej strony mamy media. I fenomenem jest to, że z kilkoma
figurami lub źródłami newsów, z którymi, na co dzień nie dzielilibyśmy nawet
jednego pokoju, aby nie nabawić się opryszczki umysłu, zaczynamy się zgadzać.
Czy to tuz amerykańskiej dezinformacji i propagandy konserwatywno-chrześcijańskiej
Bill O’Reilly (FOX News), czy zadufany w sobie niespełniony gwiazdor,
aspirujący do roli zewnętrznego obserwatora Polski i Polaków – Max Kolonko –
chcąc nie chcąc kiwamy głowami, gdy nazywają rzeczy po imieniu. Problem z tym
jest taki, że te osoby, media i osobowości mają cel w takim przedstawianiu
rzeczywistości. I nie są to cele czysto informacyjne, obiektywnie pozytywne dla
społeczeństwa. Oni poprzez chwilowe porzucenie politycznej poprawności w
odniesieniu do tej konkretnej sprawy, sprzedają swój codzienny towar.
Bigoterię, demagogię, zwykłą manipulację i budowanie strefy wpływu swojej wizji
świata. Oni po prostu wykorzystują okazję do tego, zęby przyciągnąć do siebie
nowe osoby, nowych widzów. Liczą na to, ze przynajmniej przez chwilę dostaną
wzrost słupków. I ze cześć tych, którzy przyjdą, zostaną. Zostaną po to, żeby słuchać
jak Max pierdzieli o kolejnych teoriach spiskowych, a O’Reilly o tym jak to chrześcijanie
są dyskryminowani w USA, a ateizm to satanizm. Oni nie zmienili zdania! Oni nie
porzucili swoich poglądów!. To są nadal nastawieni na odrzucanie inności i
odmienności bigoci. I nawet, jeśli mówią szczerze, nawet, jeśli tak myślą i
czują, to pamiętajmy o tym, że jak emocje opadną, wykorzystają to do swoich
celów. Co z resztą już pokazał Kolonko w swoim materiale na ten temat. Pominę
już cymbałów pokroju Terlikowskiego, Cejrowskiego i innych ludzików spod znaku
krzyżyka z trupem faceta.
Z drugiej strony mamy polityków. To najgorsza hałastra, która
cały czas traktuje ludzi jak by byli pruderyjnymi pannami na wydaniu. Prezydent
Francji pierdoli, że atak nie miał nic wspólnego z Islamem (sorki za francuski)
Obama w swojej wypowiedzi ani razu nie używa słowa muzułmanin czy Islam. Podobnie
większość polskich polityków. Mamy wypracowane przez lata słowa zastępcze,
kolorowe papierki z ohydnego cukierka – terroryści, zbrodniarze, degeneraci,
mordercy. Teraz pytanie za sto punktów – czy mamy tutaj do czynienia z
obrzydliwa polityczna poprawnością czy też z graniem na niedomówieniach i
udawanym obiektywizmie? Bo ja odnoszę wrażenie, jakby wszyscy chcieli coś na tym
ugrać, ale jednocześnie nikomu nie podpaść…czyli chcesz mieć orgazm, ale tak, żeby
partnerka nie zorientowała się, że ktoś ją zgwałcił. To jest obrzydliwe. I nie
ma naprawdę wyrazistego polityka, który powiedziałby jasno i konkretnie, kto
ponosi wyłączną winę za ten atak. Mimo tego, ze dowody na to, ze związek między
atakującymi a ISIS czy al-Kaidą są coraz wyraźniejsze – to nie ważne. Trzeba mieć
ciastko i je zeżreć…
I na samym końcu mamy wszelkiej maści religiantów. W Polsce zwłaszcza
katolickich kretynów. Ja mam trochę wątpliwości wobec intencji ludzi, którzy mówiąc
krytycznie o Islamie, mówią „nasz religia jest lepsza, łagodniejsza”. Mam
wątpliwości, bo posiadam coś takiego jak mózg i umiejętność krytycznego
spojrzenia na rzeczywistość. Odnoszę wrażenie, że to deficytowe cechy…
Bo wystarczy podstawowa wiedza historyczna, żeby wiedzieć, że za łagodną formą chrześcijaństwa czy katolicyzmu nie stoi jakaś inna, lepsza religia! To poza religijne, sekularne czynniki wywarły nacisk na to, że dziś większość chrześcijan płacze jak ktoś obraża Jezusa, a nie łapie za nóż czy za polana do stosu inkwizycyjnego! Tak samo nigdy, katolicyzm czy chrześcijaństwo nie będzie lekarstwem na Islam! Nie leczy się jednego raka wszczepiając drugiego! Mamy za sobą eksperymenty społeczne fałszywej dychotomii – albo faszyzm albo komunizm…wszyscy wiemy jak się to skończyło. Więc nie możemy dać sobie wmówić, że jedna, religijna, opresyjna i żądna władzy ideologia jest w stanie zapobiec ekspansji drugiej. Święte wojny też już były! Komuś do nich tęskno, jak patrzy na muzułmanów, którzy mentalnie tkwią w XIV wieku i z maczetami latają po środkowym wschodzie obcinając głowy niewiernym. Komuś się łezka w oku szkli, jak patrzy na afrykańskich chrześcijan zabijających homoseksualistów i palących ludzi żywcem za uprawianie czarów. Komuś się chyba coś w głowie poprzestawiało, jeśli uważa, ze odpowiedzią na islamski terroryzm jest katolicka lub chrześcijańska ideologia piesków pana B. lub podwładnych czarnej mafii.
Bo wystarczy podstawowa wiedza historyczna, żeby wiedzieć, że za łagodną formą chrześcijaństwa czy katolicyzmu nie stoi jakaś inna, lepsza religia! To poza religijne, sekularne czynniki wywarły nacisk na to, że dziś większość chrześcijan płacze jak ktoś obraża Jezusa, a nie łapie za nóż czy za polana do stosu inkwizycyjnego! Tak samo nigdy, katolicyzm czy chrześcijaństwo nie będzie lekarstwem na Islam! Nie leczy się jednego raka wszczepiając drugiego! Mamy za sobą eksperymenty społeczne fałszywej dychotomii – albo faszyzm albo komunizm…wszyscy wiemy jak się to skończyło. Więc nie możemy dać sobie wmówić, że jedna, religijna, opresyjna i żądna władzy ideologia jest w stanie zapobiec ekspansji drugiej. Święte wojny też już były! Komuś do nich tęskno, jak patrzy na muzułmanów, którzy mentalnie tkwią w XIV wieku i z maczetami latają po środkowym wschodzie obcinając głowy niewiernym. Komuś się łezka w oku szkli, jak patrzy na afrykańskich chrześcijan zabijających homoseksualistów i palących ludzi żywcem za uprawianie czarów. Komuś się chyba coś w głowie poprzestawiało, jeśli uważa, ze odpowiedzią na islamski terroryzm jest katolicka lub chrześcijańska ideologia piesków pana B. lub podwładnych czarnej mafii.
Nie mam recepty na to, co się dzieje w odniesieniu do Islamu i
jego ekspansji. Na pewno nie mam recepty, aby to naprawić pstryknięciem palców.
Jedno wiem na pewno – jeśli w danym państwie wykluczone zostanie nadawanie jakichkolwiek
przywilejów jakimkolwiek religiom czy mniejszością kulturowym czy etnicznym –
to może się okazać, że wystarczy ściśle przestrzegać świeckiego prawa i żaden
kalifat nam nie grozi. Dopóki jednak przyznajemy jakiekolwiek przywileje z
powodu popularności jakiejś religii lub samego jej istnienia – dopóty istnieje
zagrożenie, ze o te same przywileje schylą się ludzie, którzy nie do końca chcą
abyśmy mogli swobodnie wymieniać się poglądami, myślami i po prostu dyskutować.
W skrajnych przypadkach Ci ludzie poproszą o nasza tożsamość, integralność i
wolność…i żadna inna religia tego nie powstrzyma, bo znakomita większość religii
jest w tej kwestii identyczna. Dlatego jeśli chcemy skutecznie walczyć z
ekspansja islamu, musimy jasno powiedzieć – zero przywilej dla religii, kościołów,
związków wyznaniowych i mniejszości. Wtedy mamy szansę. W przeciwnym wypadku, sami
dajemy wszystkim religiantom narzędzia do naszego zniewolenia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz