Normalnie mnie pokręciło...nie, dlatego, że nie uwierzyłem w
to, co przeczytałem, w to nie uwierzyłem. Chodzi o to, jakie warunki zostały
postawione.
Otóż na stronie SuperEkspressu pojawił się niezwykle
prowokujący artykuł o tytule "Katoliku! Kościół pozwala kochać się w
prezerwatywach...".
I niech Was to nie zmyli. Oczywiście katolik może kochać się
w prezerwatywie. Ale najpierw musi w konfesjonale uzyskać na to zgodę a
prezerwatywa musi mieć, uwaga, trzymajcie się...DZIURĘ!
Dobra, bo się podniecę...po kolei...
Tajemnica spowiedzi
Sami sobie wsadzają na dupy problem. Bo jeśli katolik chce się
ruchać w gumie to się bezie ruchał. I jak go jakiś ksiądz zapyta, to powie,
„Ale dostałem na to zgodę przy ostatniej spowiedzi". I co taki klecha
zrobi? Pójdzie do wskazanego księdza i potwierdzi? Złamią tajemnice spowiedzi.
Ostrzeże, że katolikowi nie wolno kłamać przy spowiedzi? ...ależ można, tylko
się trzeba z tego później wyspowiadać i problem z bani.
Czyli można powiedzieć, że sam sakrament spowiedzi prowokuje
do kłamania i zapętlania się grzesznika w kłamstwa. Bo zapewne nie raz
słyszeliście, ze się klecha oburzy, na jakość grzechów i wypieprzy kogoś z
konfesjonału. Co wtedy robi wierny? Idzie do innego klechy i już wszystkich
grzechów nie powie, skłamie, że nie pamięta. Jak bardzo wierzy w sumienie, to
się z tego kłamstewka wyspowiada następnym razem, że zapomniał i bardzo
przeprasza. I ma wybaczone, sumienie oczyszczone i jest gotowy do zbierania
kolejnych grzechów, skoro tak łatwo się je wymazuje.

Może ludzie, gdy zaczną mówić prawdę to zobaczą prawdziwe
oblicza tych zakłamanych "pasterzy". Bo prawda jest taka, że jedyną rzeczą,
o jaką oni dbają to własne kabzy a problemy ludzi i ich zdrowie fizyczne i
psychiczne mają głęboko w dupach. Chociaż nie...bo im człowiek bardziej chory
tym bardziej lgnie do bożków; a głęboka wiara bardzo przypomina chorobę
psychiczną. Zatem możemy śmiało powiedzieć, że im bardziej chory i zaburzony
wierny, tym kościołowi większa sakiewka rośnie.
Gumka dla debili

Bakterie i wirusy są albo obecne w samym
nasieniu, albo mają swoje miejscówki w cewce moczowej i przy ejakulacji są
transportowane razem z nasieniem do pochwy kobiety. Czyli kondom z wentylkiem
to raczej taka bajeczka, bo równie skuteczna mogłaby być gumka recepturka nałożona
na kutasa.
No chyba, że rzeczywiście mamy do czynienia z natchnioną
duchem świętym prezerwatywą, w której sam święty Piotr razem z naszym Korolusem
Wielgusem sprawdzają ID przy wyjściu z kapturka. Jako, że ducha świętego nie
ma, a święci są martwi, to raczej włożyłbym to między karty biblii i wywalił
razem z innym bajkami tam zmieszczonymi.
…kobiety…
Kogo chroni taka prezerwatywa? Niech Was wkurw nie
zastrzeli. Facet w takiej gumie nie zarazi się niczym od kobiety! Odwrotnie? A
pies to jebał, przecież kościół jest patriarchalny i w dupie ma jakieś tam
dziewczyny, kobiety, partnerki, narzeczone czy żony…no chyba, że kasiorkę
przynoszą i dzieci do chrztu targają w becikach…to wtedy luz…ale w seksie to
one są winne i zawsze będą. Na wieki wieków…
Konkluzja
Przeraża mnie to, z jaką swobodą i lekceważeniem kościół propaguje
takie rozwiązania. Dlatego chce Was ostrzec. Jak ktoś ma na opakowaniu
prezerwatyw krzyżyk i twarz dzieciątka Jezus, to spierdalajcie jak najszybciej.
On nie dość, że nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za ewentualne efekty
kontaktu seksualnego, to jeszcze wierzy, wbrew nauce, że dzieci to kobieta nosi
i rodzi, ale spermę to aniołki do cipki zanoszą.
Jakby powiedział poeta…w chuja to my, nie nas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz