1. Informacja
3. Projekt
żyjących istot
4. Nieredukowalna złożoność
5. Drugie prawo termodynamiki
6. Istnienie wszechświata
7. Idealne dostrojenie Ziemi do życia
4. Nieredukowalna złożoność
5. Drugie prawo termodynamiki
6. Istnienie wszechświata
7. Idealne dostrojenie Ziemi do życia
8. Idealne
dostrojenie praw fizyki
9. Nagłe pojawienie się skamielin w zapisie kopalnym
10. Ludzka świadomość
11. Ludzki język
12. Reprodukcja seksualna
13. Biblijny świadek
9. Nagłe pojawienie się skamielin w zapisie kopalnym
10. Ludzka świadomość
11. Ludzki język
12. Reprodukcja seksualna
13. Biblijny świadek
Część dziesiąta – Ludzka
świadomość
Argument – Osoba jest jednością ciała i umysłu/duszy
jako niematerialnej części Ciebie, która jest Tobą. Chemia nie może wytłumaczyć
samoświadomości, kreatywności, rozumowania, emocji miłości i nienawiści,
odczuwania przyjemności i bólu, posiadania i pamiętania doświadczeń i wolnej
woli. Jeśli rozum opiera się na ślepych neurologicznych zdarzeniach w mózgu,
nie jest on godny zaufania, nie można na nim polegać.
Na początku musimy zadać pytanie o podstawę tego argumentu.
Czy dusza istnieje i czym tak naprawdę jest. Bo argument nie dostarcza takiej
informacji. I tylko opierając się na tym
podstawowym braku moglibyśmy go odrzucić. Ale chcę się trochę w to zagłębić,
więc pominę ten błąd. Musimy zatem przywołać jakąś definicję duszy, żeby oprzeć
na czymś rozważania.
Skupimy się na religijnej definicji, bo przecież kreacjonizm
ma podstawy religijne. Dusza to pierwiastek życia, niematerialny, rozumny i
nieśmiertelny element struktury człowieka. W ujęciu judeo-chrześcijańskim dusza
jest darem od Boga.
I tutaj muszę od razu przywołać kilka pytań, zanim przejdę
do analizy pozostałych elementów argumentu.
Kiedy dusza zostaje „wstrzyknięta” w człowieka?
Bo to jest bardzo ważne, zwłaszcza w kontekście faktów,
które obserwujemy w naturze oraz w sytuacji gdy to człowiek, poprzez
technologię, daje życie. Jeśli jak sugerują niektóre teologie, plemnik jest
nośnikiem duszy i w momencie poczęcia dusza znajduje swoje miejsce w embrionie,
to nie odstajemy żadnej odpowiedzi, tylko więcej pytań. Jeśli jeden plemnik
powoduje powstanie bliźniąt – kto i kiedy decyduje o dodaniu drugiej duszy. Co
w przypadku sztucznego zapłodnienia – człowiek wymusza na Bogu wsadzenie duszy,
czy ludzie z in-vitro nie mają duszy? Co się dzieje z duszą w momencie
naturalnego chłonięcia bliźniaka w łonie?
Jeśli dusza zostaje „wsadzona” do człowieka w momencie gdy
jego organizm jest już gotowy, czyli w momencie uruchomienia się układu
nerwowego, to w jaki sposób odróżnić ten fakt od właśnie startu mózgu. Pomijam
kwestię, że takie ujęcie wytrąca antyaborcyjne argumenty z ręki zwolenników
świętości życia od poczęcia.
I jako wisienkę na torcie możemy dodać, ze nigdy nie zostało
udowodnione istnienie duszy albo jakiegokolwiek innego, niematerialnego
czynnika stanowiącego o istocie człowieka i żyjącego po jego śmierci.
Przejdźmy teraz po kolei przez to, czego rzekomo „chemia nie może wytłumaczyć”.
Podstawowym błędem tej części jest, według mnie,
wyizolowanie tych pojęć. Bo nie są one rozpatrywane jako element systemu reagującego
na otoczenie, tylko są ujmowane jako wewnętrznie spójnie i niezależne wartości.
Ale po kolei. I będę się tutaj poruszał po nieco grząskim terenie, bo są to
kwestie ciągle badane i nie wiemy wszystkiego. Natomiast wsadzenie magicznego
duszka w miejsca niewiedzy nie są odpowiedzią na pytania jakie istnienie tych zjawisk
stawia.
Samoświadomość – to
świadomość samego siebie, zdawanie sobie sprawy z doświadczanych doznań.
Zgodnie z teorią samoświadomości/samopostrzegania (D.J. Brem 1972) opiera się
na dwóch założeniach:
I - jednostka zdobywa wiedzę o swoich kompetencjach, motywacji i
emocji dzięki wnioskowaniu o nich na podstawie zewnętrznego zachowania i
zewnętrznych okoliczności, w których działa.
II - spostrzeganie siebie i innych ludzi przebiega podobnie do I-go założenia.
II - spostrzeganie siebie i innych ludzi przebiega podobnie do I-go założenia.
I na tej podstawie wysuwa wniosek, że źródłem samowiedzy jest
zewnętrzna obserwacja swojego zachowania. Dzięki procesowi samopostrzegania jednostka zdobywa
informacje o sobie.
Nie możemy rozpatrywać samoświadomość w oderwaniu od relacji obserwator-obserwowany.
Możemy też stwierdzić, że samoświadomość nie jest niczym innym niż wiedzą o
istnieniu nas samych.
Biorąc pod uwagę, że naukowcy dokładnie zbadali kiedy następuje
„obudzenie” się samoświadomości u ludzi, oraz udowodnili że zwierzęta także posiadają
pewną formę samoświadomości (test
lustra). Czy do faktu, że nasz mózg (czyli my) po pewnym czasie obcowania z
doświadczeniem samego siebie wykształca wiedzę o tym, że „ja to ja”
potrzebujemy super naturalnego duszka Kacperka? Nie sądzę. I wyjaśnienie naukowe
jest o wiele ciekawsze i prowadzi do nieco głębszych konkluzji niż, w mim odczuciu,
głupie wyjaśnienie przy pomocy duszy.
Kreatywność – z
definicji – proces twórczy, proces umysłowy pociągający za sobą powstawanie
nowych idei, koncepcji, lub nowych skojarzeń, powiązań z istniejącymi już ideami
i koncepcjami. Jako, że nie ma jednak jednej autorytarnej definicji
kreatywności możemy troszkę zaszaleć.
Ja bym rozpatrywał kreatywność z co najmniej dwóch poziomów.
Pierwszy to manipulacja ograniczonymi systemami w celu
utworzenia nowej treści. Obserwujemy to na przykład w muzyce czy poezji. Język
czy gama są systemami zamkniętych „reguł”, własności. W tym ujęciu, kreatywność
to manipulowanie tymi regułami w celu utworzenia nowej formy, treści.
Drugi opiera się na tendencji naszego mózgu do znajdowania wzorców. Jeśli trafimy na pozornie niezwiązane koncepcje, to nasz mózg, naturalnie, będzie się starał znaleźć między nimi powiązanie, często tworząc zupełnie nowe konstrukty.
Drugi opiera się na tendencji naszego mózgu do znajdowania wzorców. Jeśli trafimy na pozornie niezwiązane koncepcje, to nasz mózg, naturalnie, będzie się starał znaleźć między nimi powiązanie, często tworząc zupełnie nowe konstrukty.
Żaden pomysł nie bierze się z pustki, nie przypływa znikąd. Nie
jest tez powodowany niematerialnymi bytami czy „boską inspiracją” lub „muzami”
w greckim duchu.
Rozumowanie – proces
myślowy polegający na uznaniu za prawdziwe danego przekonania lub zdania na mocy innego przekonania lub zdania uznanego za
prawdziwe już uprzednio. Czyli rozumowanie jest ściśle opisane regułami
logiki. Logika jest nie tylko wyznacznikiem poprawnego rozumowania, ale jest
jakby jego ekstraktem. Jako rozumowanie możemy też rozumieć każdą czynność
umysłową. Jednak jak już zaznaczyłem – poza nienaturalnymi stanami (w wyniku
medytacji czy uniesienia duchowego) jest to ściśle związane z relacja obserwatora
i bierze się z reakcji na rzeczywistość. Nie z kosmosu…
Siedem form miłości według Sternberga |
Miłość – jest najbardziej
chyba podatnym na osobistą interpretację konceptem. Od strony fizjologicznej
czy endokrynologicznej jest doskonale opisana. Problemem jest ścisłe ustalenie
skąd się bierze. I znowu – poltergeist w mózgu nie jest wytłumaczeniem. Istniej
wiele koncepcji i teorii. Według mnie miłość jest naturalnym stanem organizmu w
sytuacji silnego przywiązania do drugiej osoby. Może też być „efektem ubocznym”
wziętej odpowiedzialności oraz instynktownego dążenia do własnego zadowolenia, szczęścia,
poprzez sprawianie przyjemności innym lub po prostu wynikiem narastającego pożądania.
Nienawiść – Często przeciwstawiana
miłości. I tak jak ona jest silnie interpretowalna. Tak jak miłość jest
odpowiedzią organizmu na przywiązanie, troskę i pożądanie, nienawiść może być odpowiedzią
na odrzucenie, ból, krzywdę. Tak jak miłość, tak i nienawiść nie istnieje w
oderwaniu od rzeczywistości. Odnoszą się do rzeczywistości, otoczenia i
doświadczenia i są na nich zbudowane. Nie pojawiają się znikąd w nas.
Przyjemność –
nawet nie trzeba wiele się nad tym zastanawiać, żeby po prostu wiedzieć, że ten
stan odczuwamy fizycznie. I możemy go sztucznie wywoływać poprzez środki
chemiczne, farmakologię czy inne sposoby stymulacji fizycznej, która wpływa na
chemie naszego mózgu i powoduje doświadczanie tego stanu. Tak samo jak Bólu.
Posiadanie i
pamiętanie doświadczeń – nie możemy tego wyjaśnić jeśli oderwiemy nas od
rzeczywistości. Jeśli umieścimy się w rzeczywistości oraz weźmiemy pod uwagę to
co już wiemy o ludzkim mózgu – ta część argumentu jest po prostu bez sensu.
Nasz mózg rejestruje wszystko co nas otacza. Znakomitą większość jednak odrzuca
jako „szum”. Pozostawia i prezentuje naszej świadomej uwadze to, co jest
istotne dla naszego obecnego stanu lub gdy dostrzeże w doświadczanej
rzeczywistości wzór, który w relacji do już posiadanych zasobów może mieć kluczowe
znaczenie. Tak to wygląda „z lotu ptaka”. To w jaki sposób przechowujemy, porządkujemy
i zarządzamy pamięcią doświadczeń jest już dość dobrze opisane przez
neurologię.
Wolna wola – to jest
istne koncepcyjne bagienko. Zdania są podzielone i raczej nigdy nie znajdziemy
jednoznacznej odpowiedzi. Ja postaram się opowiedzieć jak ja widzę koncepcje
wolnej woli. Oczywiście w telegraficznym skrócie, bo ten temat zasługuje na
osobny wpis.
Według mnie na koncepcję wolnej woli musimy patrzeć z dwóch perspektyw – dla uproszczenia, nazwę je perspektywami mikro i makro. W perspektywie mikro, mówię o codziennych decyzjach, wyborach i działaniach. Te akcje noszą znamiona wolnej woli, bo dokonujemy wyborów, decydujemy o swojej drodze. Pozornie. Bo to jakie decyzje podejmujemy wynika z tego jak wygląda nasza perspektywa makro. Perspektywa makro wynika z naszych predyspozycji, genów, uwarunkowań. Nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić i to determinuje nasze wybory na poziomie mikro. I te dwie perspektywy się zapętlają, wzajemnie przenikają. W ten sposób co prawda tworzymy paradoks w stylu „co było pierwsze – kura czy jajko?”, ale ustawia podejście do koncepcji wolnej woli. Mogę więc powiedzieć tak – zakres naszej wolnej woli zależy od jej ograniczeń wynikających z naszych naturalnych cech i predyspozycji. Nie istnieje coś takiego jak absolutna wolna wola, czy wolna wola jako niezależny koncept.
Według mnie na koncepcję wolnej woli musimy patrzeć z dwóch perspektyw – dla uproszczenia, nazwę je perspektywami mikro i makro. W perspektywie mikro, mówię o codziennych decyzjach, wyborach i działaniach. Te akcje noszą znamiona wolnej woli, bo dokonujemy wyborów, decydujemy o swojej drodze. Pozornie. Bo to jakie decyzje podejmujemy wynika z tego jak wygląda nasza perspektywa makro. Perspektywa makro wynika z naszych predyspozycji, genów, uwarunkowań. Nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić i to determinuje nasze wybory na poziomie mikro. I te dwie perspektywy się zapętlają, wzajemnie przenikają. W ten sposób co prawda tworzymy paradoks w stylu „co było pierwsze – kura czy jajko?”, ale ustawia podejście do koncepcji wolnej woli. Mogę więc powiedzieć tak – zakres naszej wolnej woli zależy od jej ograniczeń wynikających z naszych naturalnych cech i predyspozycji. Nie istnieje coś takiego jak absolutna wolna wola, czy wolna wola jako niezależny koncept.
Ostatnie zdanie głosi teorię, że nie możemy polegać na
swoich mózgach w naukowym ujęciu. Ciekawe jest to, że wszystkie koncepcje
religijne, idea Boga, duszy czy samego kreacjonizmu – to są twory właśnie tych „ślepych
neurologicznych zdarzeń”. Widzicie w tym
hipokryzję? Bo ja widzę J
Zatem z jednej strony mamy zjawiska dobrze rozpoznane i
opisane przez naukę. Z drugiej mamy koncepcje, które nawet w kręgach filozofów
i teologów są co najmniej mgliście sprecyzowane. Na pewno tego argumentu nie można
rozpatrywać w kategoriach naukowych. Przede wszystkim nie definiuje
podstawowych pojęć. Brakuje definicji duszy, nie mamy podanej perspektywy czy
tezy do poszukiwań. Ten argument jest najłagodniej mówiąc nieprecyzyjny i
ignoruje zdobycze nauki – neurologii, psychologii i wiedzy o człowieku
generalnie.
Właśnie ze względu na to nie strzelajcie do mnie jak coś
pokręciłem. I nie czepiajcie się, że nie skupiłem sie na chemii w wyjaśnianiu pojęć. Starałem się wyciągnąć trochę wiedzy i dorzucić swoje spojrzenie. Jak
zawsze – nie wiem czy mam w 100% rację, ale wydaje mi się, że lepsze jest częściowe
wytłumaczenie oparte na wiedzy, niż wciskanie w nieznane jeszcze nauce obszary magicznych bytów i tajemnicy. Do następnego czwartku
J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz